Jak pisałem jakiś czas temu, twórcy Facebook wprowadzili nową aplikację, która nazywa się Moments. Idea jest prosta. Pozwala ona, na podobnej zasadzie, jak Zdjęcia Google udostępniać konkretne fotografie lu albumy dla oznaczonej grupy, lub pojedynczych znajomych. Sam pomysł jest bardzo ciekawy i wyglądało na to, że nowy dodatek do Facebook szybko zgarnie rynek. Tak się jednak nie stało.

Musimy sobie powiedzieć wprost — rynek mediów społecznościowych jest mocno przepełniony. Mamy już tyle aplikacji na naszych smartfonach, że mało który model jest w stanie to udźwignąć i do tego jeszcze płynnie chodzić. Sam posiadam ich kilka. Facebook, Messenger, Instagram i WhatsApp. To są te podstawowe u mnie. Oczywiście, chciałem jeszcze używać tych modnych, choćby po to, aby mieć o czym pisać, ale niestety zwyczajnie nie starczy mi już na nie czasu, tak więc na przykład Snapchata założyłem i… odstawiłem na bok. Tak samo było z Moments. Od czasu, kiedy wrzuciłem aplikację i robiłem jej testy, już do niej nie zajrzałem. Facebook jednak napalił się na to, abyśmy kochali Moments, choćby na siłę. To taka polityka aktualizacji do Windows 10 wprowadzona przez Microsoft. Chociaż nie. Facebook posunął się o krok dalej.

Facebook zagroził, że jeżeli nie zainstalujemy i nie zaczniemy używać aplikacji Moments, to nasze zdjęcia z ich serwisu mogą zacząć znikać.

Jest to niestety bardzo agresywne zagranie i sądzę, że nie spodoba się użytkownikom Facebook. Już teraz wiele osób wypowiada się w sposób mało kulturalny w sieci, że najpopularniejszy serwis społecznościowy może się wypchać ze swoimi groźbami. No niestety, zagranie jest poniżej pasa, ale to ich serwis i ich reguły. Niekoniecznie fair, ale ich. Chodzi tutaj przede wszystkim o automatyczną synchronizację zdjęć. Nie jest to więc jakiś pomysł z kosmosu wyciągnięty przez Marka Zuckerberga. Powoli i na spokojnie wytłumaczmy sobie ten mechanizm. To nie jest tak, że Facebook proponuje jakieś nowe rozwiązanie. Robią tak choćby serwis Google i inne serwisy, które mają dyski w chmurze. Jeżeli uruchomiliśmy automatyczną synchronizację zdjęć wykonanych smartfonem z naszym kontem na Facebook to może się okazać, że na portalu mamy na tę chwilę całkiem sporą kolekcję fotografii. Są one co prawda niewidoczne dla znajomych, ale niektórzy używają FB właśnie jako chmury. Tak się stało, że w czasie, kiedy zadebiutowała nowa aplikacja Facebook, czyli Moments serwis przeszedł na automatyczną synchronizację zdjęć ze swojej głównej aplikacji do Moments. Sprawa wygląda tak, że teraz to właśnie Moments ma przejąć kwestię zarządzania zdjęciami i dzielenia się nimi. Facebook tak naprawdę nie zmusza nas do korzystania z czegoś nowego, tylko wydziela pewien produkt z dużego serwisu i nadaje mu nową pewną funkcjonalność.

Serwisy w sieci już od jakiegoś czasu są lub stają się modułowe i tego nie zatrzymamy. Takim systemem jest o wiele łatwiej zarządzać.

Ten sam mechanizm spotkał wcześniej Messengera. Ludzie niestety wtedy też mocno narzekali, a teraz większość nie wyobraża sobie pisania bez tej aplikacji. Sam uważam, że pisanie w Messengerze jest o wiele wygodniejsze niż meczenie się na małym ekranie do wiadomości w oknie całego portalu. Facebook też nie zostawił userów z jakąś publiczną informacją, która na dodatek jest niepotwierdzona. Zespół ten zaczął rozsyłać maile do userów. Informuje on, że albo zaczną używać aplikacji Moments, albo oni usuną z Facebooka cały album zsynchronizowanych zdjęć. Owszem, forma przymusu nie jest dobra, ale niejednokrotnie musiałem takowej użyć w stosunku do swoich użytkowników, którzy nie trzymali porządku na narzędziach pracowniczych. Miałem kiedyś grupę klientów, którzy w firmowej Sambie trzymali prywatne zdjęcia, filmy kinowe i dla dzieci, oraz muzykę i teledyski. Kiedy zwróciłem uwagę, że to ma zniknąć, czekałem bez skutku na jakieś działania z ich strony. Wszystko zostało posprzątane po oficjalnym mailu, w którym napisałem, że albo to zniknie i przepną to gdzieś indziej, albo to usunę. Czasami, aby utrzymać porządek, trzeba trochę pogrozić. Dodatkowo spójrzmy na to z tej strony. Groźba dotyczy wyłącznie zdjęć automatycznie zsynchronizowanych ze smartfona, czyli tak naprawdę backupu, który niektórzy zrobili sobie z Facebooka. Facebook nie jest narzędziem do trzymania kopii zapasowej, tylko serwisem społecznościowym do dzielenia się treścią. Sam bym się wkurzył, jakby ktoś taki serwis u mnie traktował jako backup i zajmował zasoby. Dlatego uważam, że nie ma co się wkurzać, bo taki ruch Facebooka był do przewidzenia.

Są to oczywiście plotki z sieci — wiecie, jeden user drugiemu userowi. Mam nadzieję, że zastanawia was opinia samego portalu. Takie informacje otrzymaliśmy od Biura Prasowego Facebook.

„W tym tygodniu rozpoczęliśmy proces informowania osób spoza Unii Europejskiej oraz Kanady używających na Facebooku funkcji synchronizacji zdjęć, że 7 lipca nie będą mieli dostępu do zapisanych w ten sposób zdjęć. Osoby, które do tej pory korzystały z tej funkcji, będą miały możliwość migracji do nowej aplikacji Moments, która umożliwi im oglądanie, pobieranie i usuwanie zdjęć. W sytuacji, gdy ktoś nie zdecyduje się na korzystanie z aplikacji Moments, przed 7 lipca może pobrać skompresowany plik z zsynchronizowanymi zdjęciami. Proces stopniowego wycofywania funkcji synchronizacji zdjęć, która umożliwia automatyczny zapis zdjęć zrobionych przy pomocy telefonu z prywatną sekcją na Facebooku, gdzie można je wyświetlać, bądź udostępniać znajomym, zaczął się w ubiegłym roku. Funkcja została wprowadzona w 2012 roku, gdy zdjęcia wykonywane były przy pomocy telefonów, ale udostępniane za pośrednictwem komputerów.”

Myślę, że nie ma co histeryzować, tylko przygotować się na fakt, iż zmian będzie coraz więcej i wszystko będzie się działo o wiele szybciej. Oczywiście, większość użytkowników nie jest na to przygotowanych i zapewne stad strach, ale takie modyfikacje są normalne w branży IT.

Ten, kto był zainteresowany automatyczną synchronizacją zdjęć, ten z pewnością przesiadł się na aplikację Moments, a przynajmniej powinien. Zwłaszcza że Facebook kilkukrotnie informował, że to właśnie Moments ma przejąć rolę centrum zarządzania zdjęciami. A prawda jest taka, że wystarczyło trzymać backup w miejscu, do tego przeznaczonym. Ja mam iCloud, ludzie od Androida mają Dysk Google. Problemu by wtedy nie było.



Poprzedni artykułMicrosoft przejmuje LinkedIn
Następny artykułPierwszy smartfon z Google Tango
Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.