O ile na początku nie lubiłem systemu abonamentowego i doprowadzał mnie do frustracji, o tyle od jakiegoś czasu widzę jego zalety. Chodzi oczywiście o system abonamentowy dla aplikacji.

Zaczęło się od tego, że kupiłem sobie w ten sposób Photoshopa. Nie było wyboru. Potrzebowałem tej aplikacji, a kupienie licencji takiej, jak obowiązywała, kiedyś nie wchodziło w rachubę. Jeszcze nie zdurniałem na tyle, aby płacić pięciu koła za program, którego na co dzień nie używam.

Subskrypcja dosięgnie nie tylko takie aplikacje jak Photoshop, czy Office 365. Okazuje się, że Microsoft wprowadził ten system płatności do… Windows.

Windows jako subskrypcja ma kosztować siedem dolarów miesięcznie (w Polsce przełoży się to na około 30-40 złotych) i jak na razie tyczy się to jedynie biznesów. Pomysł nie jest zły. Moim zdaniem, większość woli płacić tyle miesięcznie, niż wydać jednorazowo dużą kasę. Ci, którzy zaktualizowali swoje komputery do Windows 10, nie muszą się obawiać ukrytych opłat za korzystanie z systemu. Nie daję sobie jednak ręki obciąć, że to się nie zmieni. To Microsoft. U nich wszystko jest możliwe. Pamiętajmy też, że niedługo skończy się okres darmowej aktualizacji do Windows 10. Wraz z 29 lipca będziemy musieli za Windows 10 zapłacić.

Oferta abonamentów na Windows w przyszłości może wyglądać jeszcze lepiej. Moim zdaniem spowodowane jest to słabym zainteresowaniem Windows 10 jak na przewidywania. Subskrypcje udały się już w wielu dziedzinach internetowego marketingu, więc zakładam, że i im pomogą.

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.