Mało kto wie, że grupa Canonical, która jest twórcą jednego z najbardziej popularnych systemów Linux, czyli Ubuntu jest od jakiegoś czasu partnerem Microsoft. Zapewne zaczniecie się teraz śmiać, pukać w głowę i nie uwierzycie w to, ale taka jest prawda. Wszystko za sprawą tego, że Canonical zapewnia system Ubuntu do popularniej usługi chmurowej Microsoft zwanej Azure. Udało mi się dogrzebać do informacji, jakoby firma ta rzucała wyzwanie Microsoftowi. Chcą stworzyć alternatywę dla Windows 10.

Czy Linuxa można polubić?

Osobiście jestem fanem Linuxa od kiedy pamiętam. Moja miłość do tego systemu zaczęła się trzynaście lat temu, kiedy to pierwszy raz zainstalowałem Slackware. Nie był to system tak klikany i intuicyjny jak Windows, ale każdy dzień z nim sprawiał, że czułem się panem własnego komputera, że mogę dużo więcej niż wcześniej. Życie z Linuxem nie było wtedy łatwe. Wymagało dużo wiedzy i samozaparcia. Od tego czasu wiele się zmieniło. Linuxy są o wiele bardziej intuicyjne, klikane i są w stanie działać z każdym sprzętem. Nie trzeba już robić zabiegów rodem ze scen akrobacyjnych z ndiswrapperem. Sprawiło to, że wielu użytkowników, nawet tych mało informatycznych wymieniło system. Ja zrobiłem to po którymś wirusie na Windows XP, który dał mi porządnie w kość. Prawda jest taka, że Linux w wielu kwestiach dawno już przerósł Windows. Interfejs jest o wiele ładniejszy. Zarówno KDE, jak i Unity i Gnome Shell to piękne twory. Windows 10 wygląda dobrze teraz, a większość systemów graficznych w Linux miała to już dawno. Osobiście lubię też Cinammona, ale nie jest on już aż tak atrakcyjny. Jest po prostu elegancki. Problemem pozostaje nadal to, że aplikacje nie są z nim kompatybilne. Mówię tu na przykład o takich tytułach jak Photoshop, CorelDraw, czy nawet pakiet Microsoft Office. Nie ukrywajmy, OpenOffice, czy nawet LibreOffice nijak się mają do pakietu biurowego Microsoft, a mało kto umie projektować z LateXu. Linux stanowi też problem dla graczy. Brak DirectX daje się odczuć. Zapewne usłyszę zaraz, że jest Wine, Cedega, czy PlayOnLinux. Owszem, są! Znam aplikacje i pracowałem z nimi nawet bardzo długo. Niestety, prawda jest taka, że zanim tytuł pojawi się dla Wine musi minąć trochę czasu. Pogramy tam w Diablo II. I co z tego, skoro mamy już Diablo III na rynku. Jesteśmy w stanie uruchomić tam Photoshopa, ale niestety będzie się zawieszać częściej, niż ustawa przewiduje. To jest nie to, czego oczekujemy. Pracowałem z Wine i PlayOnLinux kupę lat i przyznam, że udawało mi się uruchomić tam wszystko, co chciałem. Wymagało to ode mnie jednak ogromnej znajomości systemu. Trzeba było załączyć odpowiednie biblioteki, takie, jak w Windows są uruchamiane w trakcie startu danego programu, a tego nie wie normalny użytkownik i na pewno sobie z taką grubą akcją nie poradzi. Żadne, nawet stu procentowe bezpieczeństwo nie przekona go do zmiany systemu, jeżeli uruchomienie gry zajmować mu będzie kilka dni.

Zobacz, czego uczy nas praca z Linuxem

1
2


Poprzedni artykułZimowe wyprzedaże w sieci!
Następny artykułAdblockery w Asusach