Historia gier wideo wcale nie zwalnia – wręcz przeciwnie. Next-geny z Xboksem Series X i PlayStation 5 na czele wnoszą sporo nowości. Jakie będą kolejne ruchy Microsoftu i Sony? Co zaproponuje nam dziesiąta generacja konsol?

Dziewiąta a dziesiąta generacja konsol – czego możemy się spodziewać?

Xbox i PlayStation mają nam jeszcze wiele do pokazania. Lata temu wszystko były prostsze. Trendy były widoczne jak na dłoni – każdy wiedział, że pójdziemy w kierunku hiperrealistycznej grafiki. Jesteśmy coraz bliżej tego celu, a przez ostatnie lata możemy zaobserwować gigantyczny postęp w praktycznie każdym gatunku gier. Wystarczy pomyśleć o tym, jak ewoluował Microsoft Flight Simulator. Dziś ta gra znacząco różni się od pierwowzoru, ale to nie jedyna gra, która w krótkim czasie przeszła przez drastyczne odświeżenie. Sama hiperrealistyczna grafika nie jest także jedynym trendem, który rozwinął się w ostatnich latach.

Dziś każda gra musi mieć multiplayer – wynika to nie tylko z fascynacji fanów takim rozwiązaniem, ale samą taktyką producentów. Głównym celem produkcji każdej gry jest odnotowanie wysokich wyników sprzedażowych. Tryb multiplayer rządzi się swoimi prawami, dając producentom zupełnie inne szanse. Przede wszystkim przyciąga jeszcze większą liczbę graczy, a dodatkowo pozwala na wdrożenie mikrotransakcji (widać to na przykład w Cyberpunku 2077). Ponadto rozgrywka ewoluuje w zupełnie innym kierunku niż standardowa fabuła RPG – dziesiąta generacja konsol prawdopodobnie będzie kontynuować cały ten trend.

PlayStation VR trafił na rynek w 2016 roku i odniósł umiarkowany sukces – na razie jednak temat gier w wirtualnej rzeczywistości ucichł. Źródło zdjęcia: Wikimedia Commons (CC 4.0)

Z innych kwestii na pewno możemy spodziewać się głosów o powrocie VR do łask. Na razie niewiele osób jednak faktycznie skupia się na tym aspekcie. Pomimo hucznych zapowiedzi Facebooka o rewolucji w AR i podkreślaniu wpływu tych technologii na świat, w gruncie rzeczy VR na PlayStation czy Xboksa nie cieszy się przesadnie dużym zainteresowaniem.

O ile w momencie premiery ósmej generacji mogliśmy mniej więcej przewidzieć, co będzie nas czekać w 2020, o tyle teraz głoszenie prognoz na przyszłość staje się trudniejsze. Czego jednak możemy oczekiwać po następnej edycji konsol?

PlayStation 6 i Xbox… X?

Microsoft ewidentnie ma pewne problemy z jasnym nazewnictwem swoich produktów. W tym momencie, kiedy spoglądamy na przyszłą generację, najbardziej sensownym nazewnictwem wydaje się Xbox X. Być może gigant z Redmond wróci także do liczb w nazwie swojej konsoli i zaprezentuje światu Xboksa 10, podkreślając nawiązanie do dziesiątej generacji. Na razie ta kwestia pozostaje kompletną niewiadomą. Inaczej jest w przypadku Sony – japoński producent od samego początku trzyma się prostej numeracji swoich konsol. Z tego względu już teraz możemy stwierdzić, że następny sprzęt z tej serii to właśnie PlayStation 6.

Może jednak okazać się, że Xbox przerodzi się w coś zupełnie innego – Microsoft inwestuje spore środki w rozwój usługi Game Pass, która daje dostęp do gier na różnych platformach. Sony również poczyniło pewne kroki w tym kierunku. Być może po PlayStation 5 i Xboksie Series X całkowicie porzucimy fizyczne modele. W tym momencie taka wizja wydaje się bardzo odległa – nie zapominajmy jednak, że cały technologiczny świat idzie w stronę wirtualizacji rozwiązań i umieszczania wszystkiego, czego się da, w chmurze.

Czy dziesiąta generacja konsol zaoferuje nam fizyczne sprzęty?

Wieczna walka Sony i Microsoftu prawdopodobnie przetrwa tak długo, jak obydwie platformy – PlayStation i Xbox – będą jakkolwiek żywe. Nie muszą jednak wcale być dostępne w fizycznej formie. Możemy mieć do czynienia z prawdziwą rewolucją – przejściem na całkowity cloud gaming. Chociaż obecnie nie wydaje się to tak bardzo prawdopodobne, przypomnijmy, że nowe usługi tego typu, takie jak Google Stadia czy Xbox Cloud Gaming, cieszą się sporym zainteresowaniem mediów i fanów.

Google Stadia w akcji. Źródło: dronepicr, Flickr (CC 2.0)

Wkrótce może czekać nas naprawdę istotna zmiana. Być może konsole będziemy kupować w formie niewielkich sprzętów łączących się bezprzewodowo z telewizorem; może także okazać się, że najnowsze smart TV będą wyposażone w bardzo wydajne modemy i odpowiednio silne procesory do przetwarzania danych z chmury. Możemy to zaobserwować już teraz – wystarczy spojrzeć na nowe sprzęty LG i Samsunga.

Niewykluczone, że wersje fizyczne będą funkcjonować w roli ciekawych akcesoriów dla fanów i obowiązkowy element nostalgicznego wystroju pomieszczenia. Powodem przejścia na cloud gaming może być niska opłacalność konsol dla ich producentów. Wytworzenie jednego egzemplarza przeważnie niesie za sobą zyski w podobnej wysokości jak koszty. Sama produkcja dodatkowych urządzeń jest także problematyczna ze względu na klimat. Chociaż redukcja w liczbie konsol opuszczających fabryki w nieznacznym stopniu poprawi sytuację, trendy mogą dać pewne przyzwolenie Sony i Microsoftowi na ograniczenie produkcji fizycznych wersji sprzętów.

Sony i Microsoft mogą wejść w kolejną generację w różnych terminach

Możliwy jest jeszcze jeden scenariusz – jeden z producentów, prawdopodobnie Sony, zostanie przy obecnych konsolach na dłużej. Duże znaczenie ma tutaj czas trwania dziewiątej generacji. Choć jest to wąski segment rynku i ciężko wysnuć konkretne wnioski, łatwo zauważyć, że trend jest spadkowy. Produkty siódmej generacji ogrywały rolę flagowych urządzeń przez 12 lat, z kolei ósma generacja to już tylko 8 lat. Sięgnijmy nieco wstecz – trzecia generacja, czyli sprzęty takie jak Atari 7800 i NES, jest szacowana nawet na dwie dekady.

Możemy spotkać się z przewidywaniami, że kolejna generacja potrwa zaledwie pięć lat. Jeśl ifaktycznie tak będzie, być może fizyczne modele konsol będą towarzyszyć nam dłużej. Z każdym wydłużeniem się tego okresu będziemy jednak coraz bliżej pełnej integracji komputera stricte do gier z cloud computingiem. W tym momencie pojawia się kolejna kwestia – kto dostarczy te rozwiązania?

AMD czy Nvidia? Dziesiąta generacja konsol na zupełnie nowych zasadach

To prognoza dotycząca przede wszystkim ogólnego stanu rynku i sytuacji cloud computingu w 2020 roku. Obecnie wszystko wskazuje na to, że Nvidia przejmie ARM – to niezwykle ważny ruch. Choć jest to zdecydowanie niekorzystna sytuacja dla zdrowej sytuacji rynkowej, najwyraźniej nie ma zbyt wielu głosów, które mogłyby powstrzymać tę transakcję. Infrastruktura ARM jest kluczowa dla wielu segmentów. Na razie nie widać przewidywań w kwestii skuteczności na rynku cloud gamingu, ale mamy podstawy, by twierdzić, że będzie to główna architektura serwerowa dla przetwarzania gier.

Microsoft z pewnością dysponuje odpowiednimi zasobami, by w toku dziewiątej generacji poprawić swoje usługi dotyczące cloud gamingu. Redukcja pingu, wyższa moc obliczeniowa, dalszy rozwój infrastruktury – to wszystko dzieje się już teraz. Pozostaje jedynie dopracować kilka pomniejszych kwestii, takich jak na przykład rozlokowanie serwerów. Sony ma się pod tym względem nieco gorzej. Przejdźmy jednak do obecnej sytuacji i zestawmy ją z prognozami na przyszłość.

Obecnie zarówno Sony, jak i Microsoft wykorzystuje w swoich konsolach procesory AMD. Jeżeli cloud gaming na dobre zadomowi się na rynku, możemy spodziewać się zmian na tym froncie. Kluczowe jest tutaj odpowiednie wsparcie dla serwerów – w tym momencie Intel zdecydowanie bryluje, odpowiadając za ponad 90% tego segmentu. Przewagę widać także w domowym zastosowaniu, jednak tam udział Intela nie jest aż tak znaczący (60% z tendencją spadkową).

Źródło: Statista

Biorąc pod uwagę dominację Intela w kwestii serwerów i dominację AMD w konsolowych zastosowaniach, zapowiada się niezwykle ciekawa walka. Co ciekawe, na całkowitym przejściu na cloud gaming znacznie bardziej może ucierpieć Microsoft. Większa wydajność sprzętu jest reklamowana jako jedna z głównych zalet Xboksów – w obliczu pobierania danych z chmury parametr TFLOPS stanie się znacznie mniej znaczący.

Gracze komputerowi też mogą liczyć na nie lada rewolucję – przede wszystkim na tle gier

Choć dziesiąta generacja konsol wywrze raczej niewielki wpływ na PC, nie możemy pominąć tego kluczowego segmentu wirtualnej rozrywki. Niezwykle szybko ewoluujący rynek gier komputerowych wciąż jest w stanie łączyć te same osoby. Gracze to grono, które pisze swoją własną historię – niektóre postacie z tego świata zna także spora liczba osób niezainteresowanych tematem. Nawet osoby, które nigdy nie miały styczności z World of Warcraft, mogą kojarzyć Leeroya Jenkinsa, który wsławił się rzuceniem w hordy przeciwników, gdy jego drużyna planowała strategię. Możemy także sięgnąć po bardziej współczesny przykład – osoby, które nigdy nie grały w Fortnite, mogą znać postacie takie jak Ninja.

Graczy łączy wiele, ale konsola i PC to temat, który dzieli różne grupy od dawna. Fani komputerowego grania podkreślają większe możliwości sprzętu, podczas gdy konsolowi gracze bronią się exclusive’ami i wygodą korzystania z urządzenia. Jak wpłynie na to odejście od fizycznych konsol na rzecz serwerów? W takiej sytuacji wszelkie bariery znikają. Można także spodziewać się, że kwestia ekskluzywnych tytułów przeniesie się na inny teren – część gier będzie dostępna na jednym launcherze, a część na innym.

Czy to oznacza, że przyszłe odsłony serii Halo, Ratchet & Clank i inne obiekty westchnień pecetowych graczy znajdą się także na komputerach? Prawdopodobnie tak – zresztą trend ten zaczyna nabierać tempa właśnie w 2019 i 2020 roku.

Czy dziesiąta generacja konsol będzie ostatnią?

Teraz oglądamy reklamy PlayStation 5 i Xbox Series X, jednak nie wiemy, co czeka na nas za rogiem. Świat technologii zmienia się w niezwykle szybkim tempie – nie sposób przewidzieć, co będzie następne. Zintegrowanie wszystkich platform ze sobą pozostaje równie prawdopodobną opcją, jak całkowity upadek grania na konsolach. Jeżeli założymy, że dziesiąta generacja konsol pojawi się w roku 2025, następny etap ewolucji przypadłby co najmniej na 2030. To bardzo odległa perspektywa i wszelkie przewidywania przypominają raczej wróżenie z fusów. Już teraz jednak możemy zaobserwować pewne bardzo klarowne trendy.

Istnieje szansa, że PC stanie się superplatformą – „jedną, by wszystkimi rządzić”. To dosyć realny scenariusz. Czy to jednak oznacza całkowitą porażkę sektora gier konsolowych? Czy jedenasta generacja spowoduje, że każdy gracz przerzuci się na komputer? Jest to możliwe – musimy jednak także rozważyć pewną opcję, która zszokuje zarówno konsolowych wyjadaczy, jak i komputerowych weteranów. Niewykluczone, że w 11. generacji czeka nas wyłącznie kawałek ekranu, który przypomina smartfon, a cała jego funkcjonalność opiera się na łączności z internetem. Kto wie – być może do akcji wkroczą nawet takie rozwiązania jak Neuralink? W tym przypadku z pewnością streaming byłby ogromnym problemem!