Kupowałem konsolę kilka lat temu i miałam ogromny problem z wyborem: PlayStation czy Nintendo. Jedna i druga ma swoje mocno i słabe strony. Sony Playstation to demon wydajności. Chodzą na nim popularne i chwytliwe tytuły, które każdy szanujący się gracz musi znać. Ta konsola jest punktem obowiązkowym dla fanów dobrej grafiki, fizyki i tytułów posiadających masę wodotrysków. Z kolei konsole od “Wielkiego N” to zupełnie inny rynek. Nie są tak wydajne i target dla gier jest zupełnie inny. Owszem, możemy na niej zagrać w klasyki pokroju Diablo i Wiedźmina. Prawdą jednak jest, że popularność tej konsoli to nie nowe gry zajeżdżające procesor i kartę graficzną, tylko tytuły bazujące na znanych i lubianych postaciach.

I tu jest pies pogrzebany. Co w przypadku, kiedy chcesz mieć wydajną konsolę, ale od czasu do czasu najdzie cię ochota, na Mario Bros lub Pokemony? Według producentów musisz posiadać obie konsole. Środowisko założone przez Fusajirō Yamauchiego ma to do siebie, że nie produkuje gier na inne urządzenia. Jeżeli chcesz grać w Mario lub Zeldę, musisz posiadać konsolę Nintendo. Jednak w świecie IT bywa tak, że dla użytkowników ograniczenia są nie po to, aby ich przestrzegać, tylko po to, aby je łamać. Nikogo więc nie dziwi, że znalazł się ktoś, kto chciał wrzucić projekty rodem z podwórka “Wielkiego N” na konkurencyjną konsolę Sony Playstation. Tak powstał projekt Dreams i niestety, długo sobie nie pożył.

Firma Nintendo nakazała zatrzymać projekt Dreams.

Może zacznę od tego, czym tak naprawę projekt Dreams jest. W telegraficznym skrócie to tak naprawdę to sandboksowa gra koncentrująca się na kreacjach użytkowników. Użytkowników, którzy w nią grają, nazywa się “Marzycielami”. Sama konwencja projektu jest niesamowicie interesująca. Nawet jeżeli nie przepadamy za grami, warto się czegoś więcej o tym projekcie dowiedzieć. Projekt został stworzony przez studio odpowiedzialne za grę LittleBigPlanet, czyli Media Molecule. Akcja gry toczy się w… świecie snów, które generowane są przez samych graczy. Wygląda intrygująco? Dalej jest jeszcze ciekawiej. Gra jest trójwymiarowa i posiada wiele funkcjonalności. Występują w niej takie tryby jak walka, rozwiązywanie zagadek, eksploracja, a nawet wyzwania wyścigowe. Nie trzeba więc pisać, jak wielkie możliwości ma ta gra. To trochę wygląda tak, że użytkownicy mogę tworzyć za pomocą tego narzędzia swoje gry wewnątrz niego.

nintendo, ps4, dreams,

Co w takim razie przeszkadza firmie Nintendo?

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się bez zarzutów. Jednakże, jeżeli dajemy graczom dowolność tworzenia własnych światów (gier), to zaczynają tworzyć to, czego im brakuje. Czasami, może się okazać, że projekt nie posiada odpowiednich narzędzi i służących do produkcji autorskiej zawartości. Brakuje też zgody na takie działania. Jeden z graczy Dreams podzielił się pewną opinią na temat problemów z zawartością na swoim Twitterze. Nie podał on nazwy firmy, która zgłosiła roszczenia, ale nie trzeba być “alfą i omegą”, aby domyślić się, o jaką korporację chodzi.

nintendo, ps4, dreams,

Z Twittera, jasno wynika, że to Nintendo zgłosiło roszczenia związane z prawami autorskimi.

Firmie nie podoba się, że ktoś używa bez pozwolenia ich kultowych postaci. Dlatego firma prawdopodobnie postanowiła zwrócić się do Sony z prośbą o usunięcie bądź tę zawieszenie projektu. Według Nintendo Dreams łamie ich prawa autorskie. Wygląda na to, że kwestią czasu jest, jak niedługo z Dreams zniknie Mario, Pokemony oraz inne charakterystyczne postacie.

nintendo, ps4, dreams,

Problem jest o tyle ciężki, że za przykładem Nintendo mogą pójść także inne firmy.

W końcu światy zbudowane w Dreams nie bazuj a tylko i wyłącznie na postaciach od “Wielkiego N”. Na platformie znajduje się wiele projektów opartych na wysokobudżetowych tytułach. Zastanawiam się, czy chcemy robić zakłady, kto obrazi się następny? Pamiętajmy jednak, że wyobraźnia człowieka nie zna granic i ona może być lepszym motorem napędowym dla projektu. W pełni autorskie światy też świetnie zdają egzamin. Nie wszystko musi się opierać na znanych już modelach. Smutne jest, że firmy nie są w stanie się w żaden sposób dogadać. Może kiedyś nadejdzie magiczny moment, kiedy zobaczymy fuzję tych dwóch środowisk. Kiedyś nikt nie pomyślałbym, że Microsoft połączy siły z Linuxowcami. Stało się to kilka lat temu. Może i konsolowe środowisko pomyśli o tym.

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.