To filozofia, która wychodzi poza nasze dotychczasowe rozumienie gatunku ludzkiego. Transhumanizm celuje znacznie wyżej, niż sięga nasza percepcja.

Czym jest transhumanizm?

Transhumanizm to nurt filozoficzny, który bezpośrednio dotyczy relacji człowieka z technologią. Z tego mariażu powstaje zupełnie nowe spojrzenie na otaczający nas wszechświat. Transhumanizm dąży do korzystania ze wszystkich zasobów, jakie mamy wokół siebie – nawet gdy prowadzi to do eksperymentów, z których nikt nie wraca już taki sam.

Co by było, gdybyśmy mogli być kimkolwiek zechcemy, przyjmować dowolną formę, żyć wiecznie i nie mieć nad sobą żadnego ograniczenia? To utopijna wizja, która jest równie ekscytująca, co przerażająca. Tworzy nam to pewien ideał „postczłowieka”, nomada podróżującego przez galaktyki. To ktoś, kto może odkrywać wiedzę na temat elementów rzeczywistości, które teraz wydają się nam niepojęte – system moralny również może być zupełnie odmienny. Zwróćmy jednak uwagę na kwestię, która jest bardziej przerażająca niż jakakolwiek inna. Transhumanizm to jeden z aspektów technologii, którego nie możemy uniknąć. Który pokazuje, że zmieniając świat wokół nas – zaczynając od kształtowania kamieni w narzędzia, przez wykorzystanie pary do napędzana maszyn, po wejście w świat digitalizacji – zmieniamy też siebie. Ma on jednak być w domyśle tą magiczną „barierą”, kiedy zmienimy wszystko i nie pozostawimy sobie już praktycznie żadnego pola do dalszych rewolucji.

To dzieje się już teraz

Dowodzi tego chociażby Neuralink Elona Muska. Świadczą o tym także nasze tendencje w kierunku nienaturalnego usprawniania samych siebie. Miejsce obecnie już trywialnych pod względem technologii działań takich jak operacje plastyczne zajęły modyfikacje pokroju interfejsu między mózgiem a maszyną. Transhumanizm jest faktem – procesem, postępującą filozofią i tendencją rozwojową na najbliższe setki lat. Przyjrzyjmy mu się dokładnie, by lepiej zrozumieć, z czym się tak naprawdę zmagamy i jaki to będzie mieć wpływ na nasz gatunek.

Definicja czegoś, co łamie dotychczasowe definicje

Spory na temat znaczenia i istoty naszego gatunku trwają praktycznie od początku historii. Jako ludzie mamy pewną tendencję do podkreślania swojej wartości i odmienności od innych form życia na naszej planecie. Mało tego – przekraczamy ten poziom i przez większość czasu uważaliśmy, że to właśnie my jesteśmy w centrum całego wszechświata. Nie ekosystem, nawet nie system planetarny, a cała rzeczywistość miałaby się kręcić wokół nas. Transhumanizm ma w sobie coś z romantycznego spojrzenia na te tematy jeszcze raz. To weryfikacja naszego miejsca we wszechświecie z naciskiem na niemal nieograniczony potencjał technologii. Transhumaniści twierdzą, że możemy kontrolować samo to, kim jesteśmy. Nie będziemy jednak robić tego poprzez tradycyjne metody – ciężko pracując nad swoim ciałem czy charakterem. Dążenie do ideału przyjmie inną formę.

Transhumanizm zakłada, że zmienimy się z pomocą technologii. Wymienimy nasze serca na niezawodne mechanizmy, dodajemy sobie kolejne ręce do sprawniejszej pracy, przekształcimy nasze oczy, by widzieć wszystko, czego do tej pory zabraniało nam nasze ciało. To nieskończony potencjał – cyborgizacja, ale o innym wyglądzie niż z kreskówek czy filmów. Po prostu w pewnym momencie staniemy się superorganizmami z pogranicza biologii i techniki. Nie znaczy to, że jakkolwiek będziemy przypominać formę, z której się wywodzimy – prostą otoczkę biologicznych związków.

To może być spore zagrożenie – transhumanizm zmieni postrzeganie nas jako ludzi

Transhumanizm sprawi, że na pewnym etapie dojdziemy do konfrontacji z nami samymi. Przede wszystkim z naszymi ciałami – będziemy patrzeć na nie inaczej. Już teraz w wielu krajach, gdzie medycyna estetyczna święci triumfy, ciało jest nieco innym bytem społecznym niż 20–30 lat temu. Problem jednak stanowi nasza psychika: jesteśmy mocno związani z tym, jak wyglądamy. Kiedy myślimy o swojej tożsamości, nie wyobrażamy sobie naszego mózgu – raczej naszą twarz, nasz wygląd.

Oznacza to, że rzeczywistość transhumanistyczna przybędzie do nas z czymś odmiennym, zupełnie nowym. Ciało stanie się bardziej tymczasowym polem do rozbudowy. Ma to swoje wady, ale ma także zalety. Gdy patrzymy na to z dzisiejszej perspektywy, może to budzić spore wątpliwości – przywiązujemy ogromną wagę do fizyczności, wyglądu i atrakcyjności. To się musi zmienić i zapewne tak będzie. Spora część transhumanistów wciąż jednak skupia się na fizycznym znaczeniu tych zmian. Odejście od sztywnego postrzegania naszej tożsamości prowadzi natomiast w nieco inne obszary rozmyślań na temat naszego miejsca we wszechświecie.

Transhumanizm a posthumanizm – kim będzie „postczłowiek”?

„Postczłowiek” to efekt romansu transhumanizmu z rzeczywistością. Ma być spadkobiercą technologii, naszej biologii i zmian społecznych, jednak nie wiemy, jaką formę przyjmie. Warto tu odwołać się do eksperymentu myślowego „mózgu w naczyniu. Być może tak naprawdę nasze ciało nie ma znaczenia dla naszej rzeczywistości, a percepcja może odbywać się w obszarze naszego umysłu i nie wykraczać poza to. Postczłowiek nie musi być człowiekiem. Raczej nim nie będzie – nie będzie także nadczłowiekiem z teorii Nietzschego. Kim zatem będzie taka istota?

Tego obecnie nie wiemy i nie jesteśmy w stanie przewidzieć. To jedno z zagrożeń transhumanizmu – nie mamy pojęcia, jak zmieni się postrzeganie świata przez naszych dziedziców. Być może niesłusznie obawiamy się o to, że nagle roboty dojdą do wniosku, iż ludzkość jest nieekologiczna albo niepraktyczna i należy ją usunąć. Być może dla ludzi przyszłości takie wartości będą czymś normalnym. Raczej nie – destrukcja nie leży w nurcie naszych cnót, a w domyśle postczłowiek ma być właśnie ich powiernikiem. Posthumanizm to bardzo skomplikowany temat. Niewykluczone, że w niedługiej przyszłości tak będzie nazywała się panująca epoka. Pozostaje jedynie pytanie, czy będzie to epoka rozwoju, czy też dominować będzie zniszczenie i spełnią się dystopijne wizje.

Świat transhumanistyczny to świat bogactwa – nie tylko w kontekście ekonomicznym

Dysponując społeczeństwem ludzi-maszyn, którzy byliby w stanie zapewnić sobie samowystarczalność, bogactwo nie byłoby problemem. Być może odejście od natury ludzkiej spowodowałoby także odejście od naszej wrodzonej zachłanności i dążenia do eksploatacji innych ludzi na wszelkie sposoby.

To jednak tylko jedna strona medalu. Świat, w którym doskonale rozumiemy jego zasady, który nie ma przed nami tajemnic, który postrzegamy nieznanymi dziś procesami percepcyjnymi – to także element transhumanizmu. To wrota do nowych odkryć w nas samych albo w tym, czym się w przyszłości staniemy. Transhumanistyczne podejście otwiera nas na cały świat kolejnych doznań emocjonalnych i pewnie jeszcze innych, dziś nienazwanych, ale przypominających nasze zwykłe uczucia.

Sam transhumanizm, jeśli dokona redefinicji człowieka, tak naprawdę stworzy jego pierwszą skuteczną definicję – taką, która spojrzy na nas innym okiem, bardziej świadomym. Co może nas przerażać w „postludziach”? Inna perspektywa może pozwolić człowiekowi przyszłości bardzo precyzyjnie nas ocenić i wypunktować wszystkie wady. Będzie to znacznie chłodniejszy kubeł zimnej wody od oceny starszych pokoleń przez nowe pokolenia. To jednak problem, który będzie dotyczyć ludzi, którzy urodzą się dopiero za kilkadziesiąt czy kilkaset lat.

Transhumanizm a kościół – czy to nowa religia?

Na razie transhumanistów odbiera się osoby, które w pewnym sensie tworzą system wierzeń – własną religię. Sam transhumanizm jest u swoich podstaw filozofią, a większość ruchów tego typu ma zwyczaj tworzenia alternatywnych poglądów na świat w stosunku do religii uniwersalnych. Nie inaczej jest i tutaj – chociaż tym razem filozofia nie rywalizuje z religią. W praktyce jest nieco inaczej: filozofia staje się religią. Transhumanizm bardzo często określany jest właśnie tym mianem – ciężko powiedzieć, czy słusznie, czy też nie. Prawda jest taka, że zebrał on grono wręcz „wyznawców”, którzy będą bronić paradygmatów transhumanistycznych w każdym możliwym obszarze, lecz to jeszcze nie czyni z niego kościoła.

Samo spojrzenie kościoła na transhumanizm jest raczej niedoprecyzowane. Nie wiadomo, jaki odzew zdobędzie rewolucja tego typu. Wiara chrześcijańska w Polsce jest bardzo silna – z pewnością spora część mieszkańców będzie traktować kościół jako autorytet w kwestii transhumanizmu. Biorąc pod uwagę postrzeganie jednostki ludzkiej w katolickim rozumieniu, wydaje się, że nie ma ani przyzwolenia na transhumanizm, ani bezwzględnego zakazu. Być może to zbyt odległy temat, by stał się przedmiotem debaty wśród wysoko postawionych przedstawicieli władzy kościoła. Podejście na przykład do sztucznej inteligencji w religijnych społecznościach znacząco się zmieniło – świadectwem tego może być odwołanie się do AI w trakcie modlitwy przez papieża Franciszka. Wyrażał on w niej pewną obawę przed tym, że sztuczna inteligencja może doprowadzić do dużej destabilizacji. Tak samo jest zresztą z transhumanizmem.

Transhumanizm – zagrożenia są bardzo klarowne

Zagrożenia związane z transhumanizmem dotyczą przede wszystkim kwestii totalnej kontroli nad ludzkim istnieniem w wydaniu totalitarnych reżimów. Fani transhumanizmu powiedzą, że to wypaczenie i deprawacja ich idei. Fakty są jednak takie, że rozwój tej filozofii byłby jak najbardziej na rękę autorytarnym rządom. To nie tylko prosty sposób na stworzenie doskonałej kadry zarządzającej produkcją czy pracującej w wielu trudnych do zautomatyzowania sektorach. To także szansa na rządzenie ludzkimi myślami i mózgami.

W nieodpowiednich rękach transhumanizm będzie reżimem brutalniejszym i trudniejszym do obalenia od jakiegokolwiek innego w historii. Może doprowadzić do stworzenia nowych kast i podziałów społecznych. Ścisłe regulacje są tu kluczowe – inaczej musimy liczyć się z zagrożeniami podobnymi jak w przypadku edycji DNA metodą CRISPR.

De facto zagrożenia związane z transhumanizmem możemy podzielić na dwie części: filozoficzne oraz pragmatyczne.

  • Filozoficzne podejście – wady i zagrożenia transhumanizmu są dosyć jasne. Chodzi tu przede wszystkim o niezgodność z naturą człowieka, utracenie tożsamości i redefinicję systemów moralnych. Jak widać, jest tego dość sporo – a to dopiero wstęp.
  • Praktyczne podejście – transhumanizm może być środkiem do kontroli populacji na niespotykaną skalę. To szczególnie groźne narzędzie w rękach autorytarnych rządów.

Jest coś jeszcze, o czym nie każdy pamięta. Transhumanizm to obecnie eksperyment myślowy, nie rzeczywistość

Chociaż nauka zdaje się potwierdzać, że znaczna część tez transhumanistycznych musi się prędzej czy później ziścić, warto tutaj trochę ostudzić zapały fanów cyborgizacji. Nie wiemy, co będzie priorytetem naszego istnienia za kilkadziesiąt czy kilkaset lat. Teraz wydaje się to być poszukiwanie sensu, szczęścia czy wiedzy. To dosyć mgliste koncepcje. Gdy jednak dojdzie do znaczącego przekształcenia naszego postrzegania samych siebie, nasze priorytety mogą się drastycznie zmienić. Nasz obecny status wymyśliliśmy w końcu, będąc dosyć prymitywnym gatunkiem.

Możemy stwierdzić, że ludzie zadają nieco niewłaściwe pytania. To proste przemyślenia – zastanawiamy się nad tym, czy roboty będą nas zabijać, gdy ustalimy im zero-jedynkową etykę, zamiast nad tym, jak może potencjalnie być skonstruowany ich system celów, oczekiwań i poszukiwań sensu. Być może nie dostrzegamy tutaj pewnego ważnego mechanizmu. Absolutnie wszystko może wyglądać w świecie transhumanizmu zupełnie inaczej. Teraz myślimy chociażby o udoskonaleniu swoich cech fizycznych i umysłowych, jednak gdy staniemy w konfrontacji z w pełni zrozumianym wszechświatem, prawdopodobnie nie będzie to mieć żadnego znaczenia.

Transhumanizm skupia się także bardzo mocno na podejściu naturalistycznym. Duchowość spychana jest na drugi plan. W aktualnym świecie gra ona jednak bardzo ważną rolę, a różnice w tych systemach wartości są źródłem wielu konfliktów. Jedno jest jednak pewne – rewolucja transhumanistyczna powoli będzie postępować, miażdżąc pod swoimi kołami wielu. Idealna wolność i panowanie nad naturą w stu procentach wciąż pozostaje utopijną mrzonką – technologia jednak niejednokrotnie nas zaskakiwała.

Źródło: opracowanie własne wsparte pracą In Defense of Posthuman Dignity autorstwa Nicka Bostona