Pandemia koronawirusa trwa nadal. Ostatnie tygodnie uraczyły nas ogromnymi grupami ludźmi w centrach handlowych, notorycznym ignorowaniem próśb o zakładanie maseczek i widokiem dużych wieców prezydenckich. Nie zmienia to jednak faktu, że śmiertelna choroba wciąż jest wśród nas. Jak będzie wyglądać świat po epidemii?

Mniej demokracji, więcej ingerencji w życie obywatela

W trakcie tragicznych wydarzeń często nasuwa się nam pytanie – jak wiele jesteśmy w stanie oddać za dobrobyt i bezpieczeństwo. To dosyć naturalny mechanizm, że oddajemy państwu jakąś część siebie – czy to zarobków, czy to naszej pracy, czy w XXI wieku prywatności. W zamian za to możemy liczyć na pewne benefity, na przykład bezpieczeństwo.

W Polsce nie mamy problemu z nadmiernym monitoringiem mieszkańców. U nas nie zostanie w najbliższym czasie wprowadzona żadna technologia w stylu chińskiego rankingu obywateli. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu doświadczamy jednak strachu przed różnymi zewnętrznymi zjawiskami. Decydujemy się na noszenie maseczek (całkiem zresztą słusznie), odpuszczenie sobie życia nocnego i częstsze wykonywanie zakupów w internecie. Co do tego ostatniego, musimy przyznać, że sektor e-commerce będzie jednym z największych wygranych całej tej sytuacji.

Być może jesteśmy jednak w stanie oddać więcej – lokalizację telefonu osób na kwarantannie, systemy rozpoznawania twarzy w celu identyfikacji potencjalnych zarażonych. Ciężko powiedzieć, czy powinniśmy to zrobić. Z jednej strony na pewno tego nie chcemy – w Polsce bardzo ważna jest wolność i niezależność od państwa (szczególnie że często z założenia mu nie ufamy), z drugiej strony może to ocalić życia naszych bliskich. A kiedy dojdzie do jeszcze większego wybuchu epidemii, na skalę Włoch, Brazylii lub USA, to co wybierzemy?

Zmiana osi sił na świecie – Chiny kontra USA

Chiny od dawna uważane są za potęgę, która dzięki swojej demografii i niezbyt przyjaznemu dla obywatela ustrojowi jest w stanie zwojować kolejne zagraniczne rynki. Ma to wyraz w koszyku polskiego konsumenta. Kupujemy ogromną ilość produktów, które są produkowane w Państwie Środka – tak było od lat. Teraz jednak, kiedy kupujemy np. telefon z Chin, spodziewamy się najwyższej jakości, produktu, który będzie przez nas używany latami.

Chińskie marki stają się coraz bardziej konkurencyjne. Widać też pewne trendy, które mają zapewnić najludniejszemu państwu na świecie niezależność w wielu sektorach gospodarki. Również w tych powiązanych z produkcją sprzętu komputerowego. Chiny były pierwszym krajem, który odczuł skutki pandemii. Błyskawicznie sobie jednak poradziły z panującym kryzysem i po krótkim, absolutnym „lockdownie” były w stanie przywrócić produkcję w znacznej części fabryk.

W USA mamy do czynienia z ponad 2 milionami zakażeń, które stanowią gigantyczny problem. Będzie on miał swoje konsekwencje w kolejnych latach. Założenie, że gospodarka będzie w stanie bardzo dynamicznie powrócić do swojego stanu sprzed epidemii, jest pisane palcem po wodzie. Co więcej, rozmyło się w ogniach licznych protestów i braku odpowiedniej służby medycznej.

Szkoła, praca, sport. Świat po epidemii nigdy nie będzie taki sam

Nie tylko rozkład sił na świecie się zmienia. Wiele osób wcale nie myślało o sprzęcie do ćwiczeń w domu przed epidemią. Teraz te same osoby zadają sobie pytanie – wracać na siłownię czy może jednak poczekać? A może przenieść swój trening do domu?

Tak jest w wielu sektorach codziennego życia. Mowa tu o szkole, pracy, a nawet kontaktach z innymi ludźmi. Mikrofony i kamery, które nabyli pracownicy firm i studenci, wciąż będą na naszych biurkach. Będziemy z nich korzystać częściej – to pewne. Wiele osób martwiło się o to, jak będzie wyglądało przeniesienie ich biznesu do zespołu rozproszonego. Dziś nie musi się o to bać – po prostu się to stało. Świat po epidemii to przede wszystkim zmiana naszego sposobu funkcjonowania na jeszcze bardziej cyfrowy.

Koronawirus przełamał wiele tematów „tabu”, a także wymagał od nas zupełnie nowych rozwiązań i bezwzględnej adaptacji do panujących warunków. Dostrzegliśmy, że da się rzeczy robić inaczej. To punkt pierwszy do zmiany naszego życia. Teraz to „inaczej” zostanie wdrożone w formacie zdalnych wykładów na uczelniach (pewnie nie wszystkich, ale okazjonalnych), zmian w trybie pracy (więcej zadań zdalnie, mniej godzin w biurze) i frustracji dzieci, które będą odcięte od swoich rówieśników. Przynajmniej poza wspólnymi rozgrywkami w gry multiplayer.