Jesteśmy zamknięci w domach, a jedynym oknem na świat jest internet. W dobie panującej pandemii koronawirusa coraz więcej osób decyduje się na pozostanie przed telewizorem, komputerem, smartfonem czy tabletem i oglądanie serwisów streamingowych. HBO GO, Netflix, YouTube, Disney+ notują historyczne wzrosty, które na pewno przyczynią się do popularności tego typu usług w przyszłości.

Streaming wkracza do popkultury, a serwisy wiedzą jak to wykorzystać

Streaming wideo jest ikoną nowego tysiąclecia. Serwisy takie jak YouTube, Netflix czy Twitch dokonały redefinicji tego, jak konsumujemy kulturę. Ich popularność systematycznie rosła, dziś słyszał o nich praktycznie każdy. A wygląda na to, że korzystać z nich również będzie niedługo praktycznie każdy. Pandemia koronawirusa panująca obecnie na całym świecie ma ogromny wpływ na to, jak wiele czasu spędzamy w domu przed ekranem komputera, smartfona czy telewizora. Tradycyjna telewizja również notuje przyrosty widzów. Nie równają się one jednak tym na platformach streamingowych. HBO Now (platforma nie jest dostępna w Polsce jeszcze) podało, że w marcu zanotowali wzrosty rzędu 65% oglądalności w przypadku seriali i 70% w przypadku filmów. Przez kilka tygodni marca Twitch zanotował 31% przyrostu widzów, a w kwietniu ten wynik jest jeszcze wyższy.

Jeszcze jeden czynnik, który z pewnością wpłynął na oglądalność platformy Twitch – nowa gra studia Riot – Valorant

Wielu użytkowników Twitcha zaczęło oglądać streamy z tak zwanymi „dropami”, które zapewniają nam możliwość wzięcia udziału w becie nowej gry typu FPS od studia Riot – Valorant. Valorant jest w tym momencie najlepiej oglądającą się grą na całym świecie. Widzowie spędzili ponad 300 000 000 godzin podczas streamów z rozgrywki w ciągu kwietnia tego roku. Gra „pokonała” na tym polu takie produkcje jak Leauge of Legends (około 130 milionów godzin), Fortnite (ponad 84 miliony godzin), czy Counter-Strike: Global Offensive (80 milionów godzin). Sukces podyktowany jest polityką firmy Riot. To, czy dostaniemy dostęp do bety gry, zależało między innymi od czasu oglądania. Twórcy sami przyznali, że konta, które posiadają powyżej dwóch godzin aktywności w kategorii Valorant na Twitchu mają większą szansę na otrzymanie dostępu do bety.

Wiele osób próbowało stosować boty (co niekoniecznie przyczyniało się do zwiększenia szansy na otrzymanie bety), inni nagminnie oglądali rozgrywkę, czekając na kolejną „falę” dropów. Bynajmniej nie jest to jednak jedyny czynnik. Wzrost oglądalności na platformie Twitch wystąpił przed betą Valorant, już w lutym i marcu (na początku epidemii) obserwowaliśmy pierwsze tendencje. Podyktowany jest on głównie koronawirusem, nie premierą nowej gry FPS.

Zjawisko występuje głównie w obrębie streamingu wideo – Apple Music, Spotify bez imponujących wzrostów

Wzrost oglądalności na serwisach streamingowych wideo niekoniecznie idzie w parze ze wzrostem liczby użytkowników w usługach zajmujących się streamingiem muzyki. Wynika to z faktu, że wiele osób słucha muzyki w trakcie czynności takich jak jazda samochodem, rekreacja na świeżym powietrzu czy podróż publicznym transportem. Jednakże usługi takie jak Apple Music, Spotify czy Tidal nie notują imponujących spadków w ilości abonamentów i nie zanosi się na to, żeby do tego doszło. Trzeba poczekać na wyniki za drugi kwartał 2020. Dopiero one pokażą, jak bardzo negatywny wpływ miał koronawirus na streaming muzyki. I czy w ogóle miał.

Sukces nie będzie trwał wiecznie – platformy streamingowe po koronawirusie

Wzrost oglądalności w dobie koronawirusa nie będzie trwać wiecznie. Główną korzyścią dla platform streamingowych jest to, że udało im się dotrzeć do nowych użytkowników. Część z widzów, którzy w tym momencie odkryli streaming, na pewno pozostanie z usługami takimi jak Netflix czy HBO GO na dłużej. W momencie końca epidemii wiele osób zdecyduje się jednak na podejmowanie innych rozrywek niż oglądanie seriali, zmagań w grach komputerowych, czy treści o tematyce beauty. Wydawać się może, że koniec epidemii najbardziej uderzy w YouTube, Twitcha i inne serwisy, które nie opierają się na abonamencie (albo abonament jest jedynie opcjonalny). Użytkownicy Netflixa, HBO GO, czy Disney+ płacą abonament niezależnie od tego ile czasu spędzają przed telewizorem, monitorem, czy ekranem smartfona. Duża część osób zostawi sobie aktywną subskrypcję, chociaż ich aktywność na serwisie się zmniejszy.

Źródło – The Verge, TwitchMetrics, MusicAlly