Firma Apple od roku przygotowywała się na to, co nastąpiło, ale ja jakoś jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Owszem, po głębszym zastanowieniu rozumiem, skąd problemy Apple się wzięły, ale ciężko jest mi przetłumaczyć sobie samemu, jak mogli do tego dopuścić. Z Apple co prawda coś stało się po śmierci Steve’a Jobsa. Tim Cook choćby chciał, nie jest w stanie zastąpić mistrza kunsztu.

Apple opublikował raport finansowy, który nie jest zadowalający. Tim Cook patrzy na niego z przymrużeniem oka i daje do zrozumienia, że spadki się zdarzają. Jest to jednak pierwszy spadek firmy Apple od 13 lat.

Zacznijmy od tego, że mimo wszystko Apple dalej zarabia kupę forsy.

To nie jest tak, że stał się bankrutem. Coś jednak ewidentnie jest nie tak, skoro Apple zaliczył spadek. W poprzednim kwartale przychody firmy wyniosły nieco ponad 50 mld dolarów. Dokładnie to 50,6 mld. W analogicznym okresie rok temu było to aż 58 mld. Łatwo policzyć, iloprocentowy jest spadek. Jest to prawie 13%. Zysk netto poleciał na łeb na szyję jeszcze bardziej. Było 13,6, a jest 10,5 mld. To w przybliżeniu aż 23%. Winę za wszystko ponosi podobno iPhone. Sprzęt ten coraz gorzej się sprzedaje. Rok temu sprzedano go 61 mln, a teraz o 10 mln mniej. Spadły także sprzedaże innych sprzętów Apple, ale usługi ratowały sytuację:

  • iPad (-16%),
  • Mac (-12%),
  • Apple Music, App Store, iTunes, Apple Pay (+20%).

Tim Cook cieszy się albo robi tylko dobrą minę do złej gry.

Cook doszedł do wniosku, że z wyników jest zadowolony. Tłumaczył się, że każdy zalicza spadki w tych trudnych czasach, a Apple poradziło sobie świetnie i wyszło obronną ręką. Może jest w tym odrobinę prawdy, ale to nie są pierwsze ciężkie czasy w historii naszej planety i jakoś przez 13 lat “ciężkie czasy” nie miały wpływu na sprzedaż produktów Apple. Największy spadek sprzedaży Apple odnotowano w Chinach.

Wyniki finansowe są nawet niższe, niż zakładano.

Nie trzeba chyba pisać, że to właśnie najlepiej chyba obrazuje, jakim graczem jest dzisiaj firma zarządzana przez Tima Cooka. To nie to, co robił Jobs. Bardzo dobrze pamiętam film biograficzny o Steve’ie. Jobsie i książkę o jego życiu. Człowiek ten był wizjonerem, prekursorem rynku. Nie obchodziło go, co powiedzą ludzie. Pod jego rządami to Apple wyznaczało kierunki rozwoju rynku, Apple narzucało, co jest modne, co będzie funkcjonalne, a cała reszta firm mniej lub bardziej udolnie kopiowała ich pomysły i przenosiła na swoje podwórko. Co mamy teraz? Ostatnie projekty najlepiej pokazują, jak wygląda sytuacja w dziale innowacji Apple. Zamiast mówić ludziom, co będzie się podobać, Apple schyla się ku temu, czego rynek oczekuje i… wypuszcza iPhone‘a SE. Owszem, nie będę narzekać. Projekt mi się podoba, bo nie lubię dużych ekranów, ale to absolutnie nie jest Apple, jaki znamy.

Steve Jobs już dawno zakładał taki scenariusz.

Apple chyba zapomniał, jak to jest być liderem rynku. Szkoda, że na odchodne Jobs bardziej nie przeszkolił swojego następcy, bo chyba brakuje mu jaj. Produkty Apple przestały zmieniać rynek. One się po prostu w niego wpasowują i mają się dobrze sprzedawać. Nie z taką ideą Jobs zakładał tę firmę. Nikt oczywiście nie mówi, że Cook jest beznadziejnym CEO. O nie! To oczywiście człowiek biznesu pełną parą, ale za czasów Jobsa Apple wiązało się nie tylko ze sprzętem i usługami, ale z pewną ideą, powiedziałbym nawet głębszym przekazem. Jobs wierzył w to, co robił i stał za swoimi pomysłami murem. Czuło się to w jego pomysłach i projektach. Teraz tego brakuje, a dokładnie to brakuje innowacji. Wcześniej, kupując Apple, miałeś coś, czego nikt jeszcze nie miał. Teraz, masz kopie tego, co mają koledzy, tylko lepiej opakowaną i bardziej zoptymalizowaną. To nie przekonuje. Sam blask loga Apple na telefonie czy komputerze to nadal bardzo duża wartość dla wielu lojalnych klientów. Osobiście nie zrezygnowałbym z mojego iPhone.

Apple potrzebny jest kop w tyłek i nowe produkty.

Firma znów musi zacząć inspirować. Możliwe, że jakaś innowacyjna telewizja, wirtualna rzeczywistość, albo w ogóle coś oderwanego od tego, co znamy na co dzień. Planowane są też zmiany w obecnych produktach, które mogą trochę rozruszać zastój, jak na przykład zastosowanie szkła, jako obudowa iPhone, pozbycie się złącza ładowania i mikrofonowego, słuchawki Bluetooth. Rynek się przed tymi nowinami broni i marudzi, ale tak było zawsze, a później z otwartymi rękoma przyjmował nowy produkt i się cieszył, że świetnie działa.

Mam nadzieję, że czasy świetności Apple wrócą i będę znów mógł cieszyć się sprzętem, którego żadna inna firma nie ma. Potrzebny jest jeden prekursor rynku, który wyznacza zasady, inaczej zapanuje totalna anarchia 🙂