05Dlaczego ludzie nie lubią Linuksa? Zadaje sobie to pytanie od kiedy pierwszy raz zagościł na moim destopie. Prawda jest taka, to w moim przypadku była miłość od pierwszego kliknięcia, więc ciężko jest mi zrozumieć tych, którzy z niego rezygnują. Jedyne wytłumaczenie to zdecydowania duże przyzwyczajenie do produktów firmy z Redmont. Tak wszystko jest klikane, łopatologiczne.

Tak przynajmniej wydaje się tym, którzy na systemach MS pracują. Nam, użytkownikom Linuxa wydaje się to tak wyimaginowane, jak dobra recenzja tandetnego filmu. Ci, którzy poznali i zrozumieli Linuxa widzą jego zalety. Dla mnie na przykład nie do pomyślenia jest, aby mi się system uruchamiał piętnaście minut z zegarkiem na ręku, bo ładuje jakieś pierdoły, które się same zainstalowały (nie mam tu na myśli zabawek z SSD na pokładzie, tylko biedne dyski sprzed kilku lat). No, ale wróćmy do Linuxa. Problemem raczkujących z Linuxem jest to, że popełniają niesamowitą ilość błędów. Cały czas wydaje im się, że pracują z maszynką od MS, a przecież zasada działania Linuxów jest zupełnie inna. W myśl tego powstał właśnie ten poradnik. Każda Linuxowa świeżynka będzie mogła się nim posiłkować w ramach pierwszych kroków. Zacznijmy więc od początku.

Problem klejonej konsoli

Spotkałam się z tym problemem (nazwanym przeze mnie problemem klejonej konsoli nie przypadkowo) w pracy. Mój kolega, który na co dzień jest zapalonym Windowsowcem próbował zrobić coś na serwerze Linuxowym u klienta. Nie miał kto mu pomóc, więc znalazł kilka linijek w Google i bezmyślnie przekopiował (no jak to Windowsowiec) nie znając charakterystyki systemu. Ucieszył się, bo polecenie zadziałało, zrobił to co chciał. Płacz był, jak po godzinie okazało się, ze pół systemu nie działa. Tutoriale pisane są przez ludzi, a jak wiadomo, ludzie są omylni. Polecenia, które wklejamy na ślepo mogło okazać się błędne lub być nawet backdoorem. Można tak nawet przemycić fork’a do systemu, a wtedy już nie będzie wesoło. Oczywiście, jest rozwiązanie takiej sytuacji. Nawet, jeżeli jeszcze nie do końca rozumiemy nasz system, nie musimy się bać. Wystarczy analiza otrzymanego/wklejanego kodu poprzez Google. Przecież po wpisaniu takiej linijki z wyszukiwarkę coś musi się nam pokazać, jako wynik.

Daj mi usera i hasło, a ci to zrobię

Kolejna najpopularniejsza buba, jaką robią sobie Linuxowe świeżynki. Nie! Nie! Jeszcze raz, kategorycznie NIE! Nigdy nie podajemy ludkom swojego loginu i hasła, a tym bardziej dostępu do roota. Scenariusz może być analogiczny do powyższego, a nawet bardziej tragiczny w skutkach.

Bez kopii zapasowej ani rusz

To, o czym powtarzam wszędzie i ciągle, aż do znudzenia. Jest to jednak temat tak ważny, że nie raz uratuje wam system. Zanim zabierzemy się robienia czegokolwiek (zwłaszcza, nie znając systemu) robimy backupy, kopie zapasowe, dumpy, płyty rescue. Co Wam tylko przyjdzie na myśl. Czasami jedno polecenie może wysadzić wam w powietrze system, a taka kopia w ciągu kilku sekund doprowadzi do do stanu sprzed zabawy.

A o co mi sudo. Su załatwi sprawę

Użytkownicy Windowsa przyzwyczajeni są do śmigania na koncie Administratora jak im się podoba tylko. Z lenistwa nigdy nie chce im się uruchamiać programów, jako admin więc swoim kontom nadają prawa admina. Później, gdy trafiają do Linuxa, robią to samo. Włażą do konsoli i zamiast wpisywać sudo przed poleceniem lecą robią jako root. Może się to niejednokrotnie skończyć usunięciem o kilku plików za dużo lub zmianą uprawnień do plików systemowych, co wbrew pozorom potrafi narobić takiego bajzlu, który implikuje reinstall.

Na pewno dobrze napisałem polecenie. Enter

Tak. Pycha jest grzechem i niejednokrotnie można się o tym przekonać patrząc na nowych użytkowników. Są pewni, że dobrze wpisali składnie polecenia i wciskają na szybko ENTER. Przeważnie kończy się to wywaleniem usage i info o poprawieniu składni. Są jednak takie komendy, które mogą narobić problemów. Tak znajomy w pracy na serwerze produkcyjnym u klienta wpisał crontab -r zamiast crontab -e. Jaki był efekt, każdy Linuxowiec wie. Nie Linuxowcom , mogę tylko powiedzieć, że kolega mocno dziękował za kopię zapasową pliku cron’a 🙂



Poprzedni artykułJak audytują Androida?
Następny artykułCzy Windows 10 podbije rynek mobilny?