Wojna pomiędzy dwoma rynkowymi gigantami — Microsoft i Apple trwa, od kiedy, Bill Gates i Steve Jobs bosą stópkę postawili na technologicznej ziemi. Wiele źródeł multimedialnych oraz produkcji biograficznych traktuje o ich konflikcie, który zarysował się, jeszcze jak obie firmy nie były na szczycie — były, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli startaup-ami. Mimo że Gates już nie jest szefem Microsoft, Steve Jobs odszedł z tego świata kilka lat temu, to konflikt trwa. Powiedziałbym nawet, że urósł w sile do takich rozmiarów, że powoli przybiera to kształty komedii. Teraz efektem tej wojny jest nowa reklama Surface 2.

Trzeba przyznać, że dzięki przepychankom pomiędzy tymi dwoma tytanami, my mamy bardzo dobrą zabawę po drugiej stronie ekranu. Skąd takie przypuszczenie? Nie ma większej motywacji do kreatywności niż chęć “dowalenia komuś do kotła”. Zapewne znamy to z autopsji i nie trzeba wam tego zbytnio tłumaczyć. Im bardziej chcemy komuś utrzeć nosa, tym bardziej będziemy się starać to zrobić, za wszelką cenę i każdym możliwym środkiem. W przypadku Microsoft i Apple te środki warte są miliardy, więc i pole manewru się zwiększa. I muszę przyznać, że tym razem Microsoft przeszedł samych siebie, a ich reklama Surface 2 zostanie w mojej pamięci na zawsze.

Nie wiem, kto odpowiada za ten pomysł i reżyserię, ale mam nadzieje, że dostał w firmię odpowiednio wysoką gratyfikację.

Kocham ludzi kreatywnych i z nietuzinkowymi pomysłami. Żeby wpaść na coś, co porwie tłumy, czasami trzeba naprawdę się wiele namęczyć, albo mieć po prostu talent. Cokolwiek kierowało twórcą nowej reklamy Surface 2 – “Microsofcie! Trzymajcie tę osobę!“. Wszystko rozchodzi się nie tyle o samą konwencję spotu, ile o to, kogo Microsoft zatrudnił jako pierwszoplanową gwiazdę. Firma przeszukała praktycznie cały świat i w Australii znalazła tak bardzo odpowiedniego człowieka, że chyba bardziej się nie dało. Chłopak nazywa się Mackenzie Book, jest żywy, ma kości, je i pije. Jeżeli dalej nie załapaliście komizmu sytuacji, to pozwolę sobie skrócić jego godność: “Mac Book”. To właśnie ten chłopak ze słonecznej Australii odpowiada za nową kampanię reklamową na rzecz Surface 2. Trolling, jaki Microsoft zastosował w spocie, jest po prostu mistrzowski. Nie mogłem powstrzymać śmiechu i ocierałem oczy z łez rozbawienia, kiedy go oglądałem po raz pierwszy.

Młody mężczyzna wystąpił w krótkim spocie reklamowym, gdzie zestawia Microsoft Surface 2 z MacBookiem Air.

Powiedzmy sobie na początek — połączenie raczej liche. Każdy, kto używał obu produktów i zna Apple od podszewki, wie, że linia Air to produkty budżetowe i nie są one nastawione, na nie wiadomo jaką wydajność. Co więcej, Surface 2 także nie jest demonem prędkości. Może to w tej reklamie dodaje dodatkowo komicznego wydźwięku. Mac Book na potrzeby spotu porównuje ze sobą dwa, nie najlepsze wydajnościowo laptopy. Oczywiście, Microsoft nie strzelił sobie w kolano i nie wystawił MacBooka Pro, bo wtedy posypałyby się wióry i mogliby Surface 2 oddać do utylizacji. Trzeba jednak przyznać, że jeżeli reklama miała na celu uszczypnięcie w nos ekipy Apple, to udało się wręcz perfekcyjnie.

Realizacja odbywa się na trzech poziomach.

Na początku Mac Book porównuje ze sobą szybkość pracy urządzeń, czas pracy baterii oraz ekran dotykowy, którego Air nawet nie posiada. Sławetne stanie się pewnie jego stwierdzenie: “Surface 2 ma o wiele lepszy ekran dotykowy, bo… ma ekran dotykowy“. Jeżeli szukamy tutaj elementów zabawy i żartu, to nie będzie można wyjść z podziwu. Oczywiście szydzenia nie ma końca. Kolejnym tekstem, który każdemu zapewne zapadnie w pamięć, jest polecenie sprzętu od Microsoft: “Powinieneś sprawić sobie Surface’a. Zaufaj mi, jestem Mac Book“. To właśnie ta fraza kończy całe wystąpienie. Wcale mnie nie zdziwi, jeżeli Mac Book stanie się nową maskotką i twarzą firmy Microsoft.

Microsoft Surface Pro

Pamiętajmy, że Microsoft jest stosunkowo świeżym graczem na rynku amerykańskim w branży przenośnych komputerów. 

Jest to trochę na zasadzie: “Tonący brzytwy się chwyta”. Nie radzą sobie ze sprzedażą sprzętu tak, jak konkurencja, więc chwytają się komedii. Pomysł nie jest zły, naprawdę mi się podoba, ale nie wiem, czy pozwoli osiągnąć zamierzony efekt. Nie wydaje mi się, aby reklama sprawiła, że nagle ludzie zaczną nałogowo kupować Surface. Mnie to nie przekonało. Dalej jestem zapalonym Apple Boy’em. Gigant z Cupertino zdominował rynek komputerów przenośnych i taki spot nie zmieni tego. Microsoft musiałby tyle energii, co w komedię, włożyć z pracę nad wydajnością i bezpieczeństwem. Ciężko jest bowiem przeskoczyć firmę, która ma system operacyjny przygotowany pod własny sprzęt i robi furorę od lat.

Większość z nas wie, że Microsoft Windows jest do wszystkiego, czyli do niczego.

Jeżeli chcecie się ubawić do łez, to oczywiście polecam nową reklamę Microsoft. Niestety uważam, że wcale nie powinno was to przekonać do tego, aby kupić ich sprzęt. Komputer osobisty na działać, a nie śmieszyć. Nie będzie wam do śmiechu, jak po raz setny wywali wam się Blue Screen na ekranie. Ciekawe, czy Microsoft z tego też się śmieje, kiedy dostają kolejne zgłoszenie błędu, który miał być dawno poprawiony. Jednakże kręcenie reklam dobrze im idzie. Może powinni zmienić branże i zając się reżyserką. Na pewno zyskaliby ci, którzy codziennie użerają się z ich produktami i mają ochotę wyskoczyć przez okna.

Przemek jest mózgiem operacyjnym SpeedTest.pl. Studiował na Politechnice Wrocławskiej elektronikę i telekomunikację. Zarządza projektami IT, relacjami z klientami oraz nadzoruje procesy rozwoju. Prywatnie zaangażowany w rodzinę, wsparcie różnych działalności charytatywnych i projekty ekstremalne.