Mamy 2018 rok. Telefonem otwieramy drzwi od domu, ustawiamy żaluzje, uruchamiany małe odkurzacze, które sprzątają za nas mieszkanie. Ogólnie, technika poszła do przodu. Ciekawie jest to postawić w jednej linii z problemami wyborców, którzy skorzystali z internetowego systemu ePUAP i nie zostali dopisani do rejestru wyborców w miejscu zamieszkania. Kto ponosi za to winę?

Wybory zawsze dostarczają wiele emocji. Wydaje nam się, że mamy wpływ na to, kto i jak będzie rządził naszym krajem, miastem, gminą, województwem. Tym razem, poza samym systemem głosowania (wiele osób krytykuje zastosowany sposób podziału mandatów), zawiodła także cyfryzacja. Jest to o tyle przykre, że żyjemy w czasach, w których technologia jest naprawdę wysoko rozwinięta.

Sprawa ma związek z niemożliwością oddania głosu przez niektóre osoby, które złożyły wniosek o dopisanie do rejestru wyborców za pomocą platformy ePUAP.

Powiem szczerze, że bardzo zdziwiła mnie ta sytuacja. Oczywiście, jak przystało na tego typu sytuacje, Ministerstwo Cyfryzacji wydało oświadczenie:

Jest nam przykro i jesteśmy zaskoczeni informacjami o tym, że niektóre osoby, które składały wnioski elektronicznie nie mogły ostatecznie zagłosować. Ale o powody tego należy pytać dany urząd gminy. To nie Ministerstwo Cyfryzacji wydaje bowiem decyzje o wpisie, a właśnie organy gmin. Powodów takiej sytuacji może być wiele, jednak z pewnością żadnym z nich nie jest wadliwa e-usługa, czy też platforma ePUAP.. 

Wynika z niego, że system ePUAP zadziałał zgodnie z wymaganiami. Czyli obywatele złożyli przez Internet wymagany wniosek, a platforma ePUAP przekazała je do organu, który jest odpowiedzialny za dopisanie danej osoby do rejestru wyborców.

Nie musieliśmy zbyt długo czekać na komentarze ze strony gmin

Urzędnicy z Warszawy uważają, że winę za problemy związane z praktycznym zastosowaniem platformy ePUAP, ponosi rząd.

“Rząd stworzył iluzję systemu, który umożliwia dopisanie się do listy, a nie stworzył do tego odpowiednich warunków w samym systemie i prowadził politykę informacyjną, która mogła wprowadzać w błąd” – podkreślono na oficjalnym profilu miasta na Facebooku.

Problem polega na tym, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, gmina ma 3 dni na zweryfikowanie czy dany obywatel mieszka na jej terenie i wydanie decyzji o dopisaniu do rejestru wyborców. Jednak ustawodawca nie określił w jaki sposób należy przeprowadzić tę weryfikację. Zatem platforma ePUAP nie pozwala na dołączenie dokumentów potwierdzających miejsce zamieszkania. Do tego doszła ogromna liczba wniosków złożonych tuż przed wyborami. Urzędy najzwyczajniej w świecie nie zdążyły ich rozpatrzyć w przewidzianym przez przepisy czasie.

Sprawę skomentowała również była minister cyfryzacji, Anna Streżyńska:

Jestem zaskoczona tym, co się dzisiaj wydarzyło. Przypuszczam, że nie było w tym celowego działania. Zadziałała zbitka przepisów, z których każdy ma swój reżim. (…) Na końcu prawda jest taka, że nikt nigdy nie zastanowił się sumarycznie jak ta cyfryzacja ma wyglądać i czego powinniśmy, a czego nie powinniśmy wymagać od obywatela. (…) To jest skutek braku cyfryzacji.

Źródło: Ministerstwo Cyfryzacji, Onet

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.