Ostatnio w internecie coraz więcej się mówi o świadomości użytkowników. Powinniśmy wiedzieć jakie informacje są przetwarzane przez dane serwisy i jakie konsekwencje się z tym wiążą. Wygląda na to, że kolejny gigant socjal mediów ma problem z ochroną danych osobowych!

Twitter – kolejny serwis pod lupą organizacji międzynarodowych

Unia Europejska jakiś czas temu podjęła drastyczne kroki wobec np. Google i ich zapędów monopolistycznych – tym razem Komisja Ochrony Danych bada nieścisłości związane z Twitterem. Wygląda na to, że serwis nie spełnia najnowszych przepisów dotyczących prywatności danych – czyli GDPR (Ogólne rozporządzenie o ochronie danych, inaczej RODO). Być może za chwilę w sektorze ochrony danych osobowych wybuchnie kolejna afera – a wszystko to zostało zapoczątkowane przez jedną osobę.

W jaki sposób Twitter może łamać prawo?

Według Unii Europejskiej, zarządzenie GDPR ma pozwalać nam (użytkownikom) na dostęp do informacji odnośnie tego jakie dane na nasz temat są przechowywane przez dany serwis. Niestety, według Michaela Veale, badacza z University College London, Twitter nie wywiązuje się z tego obowiązku. Po wystosowaniu odpowiedniego zapytania, Veale spotkał się z odmową dostępu do tego typu informacji. Kiedy sprawa zyskała wymiar medialny Twitter zdecydował się na milczenie – które może znaczyć, że faktycznie coś jest na rzeczy. Sprawa wciąż jest w toku, Komisja Ochrony Danych zapewniła, że rozpatrują skargę ze strony Veale. Równocześnie zostanie ona prawdopodobnie przekierowana do Europejskiej Rady Ochrony Danych. Jest ona głównym organem zajmującym się potencjalnymi naruszeniami RODO.

Do czego może to prowadzić – co oznacza to dla Twittera?

Jeśli zarzuty zostaną potwierdzone, Twitter będzie musiał prawdopodobnie zmienić nieco swoją politykę w zakresie przechowywania i gromadzenia informacji na temat użytkowników. Najprawdopodobniej zapłaci również ogromną karę finansową, podobną do tych jakie zostały nałożone na Google i Facebooka. Może to oznaczać również odpływ pewnej liczby użytkowników i ogólne problemy wizerunkowe. Ale pomimo tego, zachowanie UE wydaje się być całkowicie uzasadnione – chociaż to właściwie nam powinno zależeć na naszych newralgicznych informacjach, a nie organowi międzynarodowemu. Jedno jest pewne – powinniśmy na pewno przywiązywać więcej wagi do regulaminów w social mediach i udostępniać treść w sposób przemyślany.

Źródło: CNet