Zapewne każdy, kto projektował różnego rodzaju serwisy, spotkał się nie raz z kupowaniem kodu. Nawet jeżeli chodzi o różnego rodzaju templatki na front stron internetowych po różnego rodzaju pluginy do serwisów WWW. Muszę przyznać, że swojego czasu szukałem takich rzeczy dla swojego klienta, kiedy konstruował sobie sklep internetowy. Propozycji było niesamowicie dużo i ciężko było to uszeregować. Teraz okazało się, że powstał rynek sprzedaży i zakupu kodu. Nazywa się GitMarket.

Każdy programista zapewne wie, czym są Git, GitHub, GitLab. Jeżeli któryś programista nie korzystał z wersjonowania, to współczuje niezmiernie. Git to najpopularniejszy system kontroli wersji na świecie, jakiego używają deweloperzy i ułatwia znacznie pracę. Jednakże, nie o Git dzisiaj będzie, ale o GitMarket.

Oczywiście, to właśnie Git stał się bazą do stworzenia sklepiku internetowego z kodami źródłowymi.

Osobiście, określiłbym GitMarket jako taki bazarek. Programiści mogą tam sprzedawać swoją twórczość innym programistom, ale nie tylko im. Wszystko dzieje się poprzez wykorzystanie technologii repozytoriów Git. GitMarket pozwala na sprzedaż takich produktów jak templatki, motywy, pluginy, a nawet sprzedaż pojedynczych funkcji. Muszę przyznać, że programista ze mnie niedzielny, wolę administrację, a jak każdy z branży IT czasami potrzebuje pewnych elementów do swoich aplikacji, które muszę popełnić, także taki bazar jest dla mnie jak złoto. Myślę, że takich osób będzie więcej.

Jak zatem można zarobić na swoim kodzie?

Programiści, którzy są zainteresowani sprzedażą kodu, udostępniają go na GitMarket, ustalają jego cenę i tyle. Całą resztą zajmują się ludzie od serwisu. Ciekawe jest też to, że kod może być z dowolnym języku programowania. Nie jest ważne, w czym piszemy. Jest pełna dowolność. Powiem szczerze, że kiedyś pisałem aplikacje skryptowe (Matlab, Bash, Octave, CSS) zastanawiam się, czy kilka swoich kodów tam nie udostępnić. Oczywiście, serwis pobiera ok. 30% ceny sprzedaży. Warto sobie doliczyć to, do tej kwoty, którą ustalimy za kod, aby nie stracić na tym. Nie jest to stawka mała, ale te 70% zostaje dla autora. Realizacja płatności za kod odbywa się w różnych walutach..

Całość serwisu zintegrowana jest z Gitem.

Zarówno po stronie serwera, jak i klienta. Bez problemu możemy sklonować i pushować repozytoria. Dla tych, co nie ogarniają Git, dostępna jest też po prostu funkcja pobrania zakupionego kodu w formie pliku ZIP. Serwis zrobił też na mnie wrażenie poziomem zabezpieczeń, jeżeli chodzi o skanowanie kodu. Mamy zabezpieczenia przed malware. Dodatkowo istnieje system opiniowania i recenzowania kodu, także bać o złośliwy kod się raczej nie musimy. Wszystko wspomagane jest przez statystyki Google Analytics. Ich też nie mogło tu zabraknąć. Wszystko po to, aby ci bardziej zdolni i pracowici wspomogli tych, co nie dają sobie rady sami. Przypomniał mi się mechanizm, który obowiązywał całą szkołę podstawową, średnią, czy studia, tylko wtedy za swoją pracę dostawało się piwo, albo kopa na rozpęd. Teraz można przynajmniej na tym zarobić.

Plany są daleko idące i serwis nie umrze tak szybko. Opracowany ma zostać też plugin do Wordpressa. Pozwoli on automatycznie, za pomocą jednego kliknięcia instalować zakupione na platformie rozszerzenia do tego CMS-a.

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.