Jest takie powiedzenie o płci pięknej, mówiące, że kobieta im starsza, tym lepsza.

Jeżeli chciałbym je odnieść do smartfonów Apple to zrobiłoby się ciekawie, ponieważ ostatnio okazuje się, że w przypadku iPhone’ów sprawdza się powiedzenie, że “im starszy, tym… droższy”.

Nie od dziś jestem fanem marki i rozumiem, że Apple ma swoją cenę i zawsze kosztował dużo.

iPhone nie jest rozwiązaniem budżetowym i poza sprzętem płacimy także za autorski system i optymalizację, wsparcie i aktualizacje. Rzadko jednak można się spotkać z sytuacją, gdzie sprzęt elektroniczny drożeje z wiekiem. W przypadku iPhone’ów tak jest.

Nie dotyczy to jednak wszystkich modeli telefonów Apple, a pierwszego iPhone’a.

Sprzęt ten jest wręcz archaiczny. Nie ma sieci 3G, brakuje w nim aparatu o internecie możemy sobie pomarzyć (chyba, że dane będziemy wiadrem znosić).  Apple ma jednak moc sentymentalną. To właśnie pierwszy iPhone wprowadził rewolucję na rynku telefonów komórkowych. Okazuje się, że oryginalny iPhone z 2007 roku kosztuje na tę chwilę dziesiątki tysięcy dolarów. Obecnie najwyższa oferta na eBayu wynosi 23 tysiące dolarów, czyli niemalże 100 tysięcy złotych. Jest to cena wręcz niewyobrażalna. Zaczynam w takich momentach żałować, że nie kupiłem sobie iPhone w 2007 i nie odpakowywałem aż do teraz. Sam iPhone I generacji, który był używany stoi po aż 2 tysiące dolarów. Wcale się nie dziwię. Jest to dziecko nieżyjącego już Steve’a Jobsa, który dla wielu zawsze już pozostanie twarzą Apple, która jest nie do podrobienia. Firma bez swojego guru już nie jest tym samym i pierwszy iPhone to symbolizuje.

 

Przemek jest mózgiem operacyjnym SpeedTest.pl. Studiował na Politechnice Wrocławskiej elektronikę i telekomunikację. Zarządza projektami IT, relacjami z klientami oraz nadzoruje procesy rozwoju. Prywatnie zaangażowany w rodzinę, wsparcie różnych działalności charytatywnych i projekty ekstremalne.