Niedawno zaczęły się targi MWC. Było do przewidzenia, że Samsung pokaże tam swojego tegorocznego flagowca. Sam tylko na to czekałem. Nie koniecznie, żeby kupić, ale uwielbiam nowinki techniczne. Na MWC Samsung zaprezentował dwa modele swojego telefonu: Samusng Galaxy S7 i Samsung Galaxy S7 Edge.

Z tego, co zauważyłem, to Koreańczycy wcale nie planowali zrobić rewolucji. Modele nie różnią się specjalnie od tych wydanych rok temu. Zacznijmy może od Samsunga Galaxy S7, który wcale nie różni się wyglądem od swojego starszego brata. Zaokrąglono jego kształt, tak na pierwszy rzut oka. Dodatkowo nadano całej konstrukcji taki kształt, aby lepiej dopasowywała się do dłoni. Powiedzmy, że popracowano nad wygodą użytkownika. Jeżeli chodzi o obudowę, to po obu stronach zastosowano szkło oraz metalowe obramowanie. Zmieniła się specyfikacja, ale to było do przypuszczenia. Ekran mamy 5,1-calowy ekran o rozdzielczości 1440 x 2560 px. Na pokładzie mamy też świetny procesor, Exynos 8890 (w wybranych regionach będzie to Snapdragon 820) z ośmioma rdzeniami i GPU Mali T880. Zastosowano kości pamięci 4 GB RAM LPDDR4. Aparat ma rozdzielczość 12 Mpix. Rozmiary baterii są większe od poprzednika. Zwiększono je do 3000 mAh. Dodatkowo mamy jeszcze kilka fajnych bajerów: MicroSD i odporność na wodę (IP68). Edge jednak nie różni się od standardowego Galaxy S7. W obu telefonach użyto najnowszego Androida 6.0.1 Marshmallow.

Tak jak widzimy, nowe smartfony Samsunga są lekkim ulepszeniem poprzednich wersji. Kto spodziewał się wielkiej rewolucji, to jej nie dostanie. Raczej Ci, co mają S6, nie skuszą się na zakup młodszych braci. Teraz poczekajmy tylko na wyniki sprzedażowe. Ciekawe, jak Samsung wyjdzie na braku rewolucji.