Było to tak dawno, że nawet najstarsi górale nie pamiętają.

Były kiedyś takie czarne i złe czasy, że telefony służyły tylko i wyłącznie do dzwonienia. Ja wiem, że na dziś dzień ciężko jest to sobie wyobrazić, ale tak było. Nie było internetu, Facebooka i Instagrama.

Plusem takiego obrotu sprawy było trzymanie telefonu na baterii naprawdę bardzo, bardzo długo.

Dla większości ludzi telefony są za bardzo przepchane różnymi, niepotrzebnymi bajerami. Jest w tym trochę prawdy. Sam mam na smartfonie wszystkie wyżej wzmiankowane aplikacje, ale czasami, kiedy chcę zwyczajnie zadzwonić lub napisać SMS przytłacza mnie ilość wodotrysków.

Od jakiegoś czasu zastanawia mnie, jak to by było, gdyby smartfony stały się na powrót telefonami, bez tego całego anturażu dodatków i pluginów.

Jakiś czas temu producenci urządzeń mobilnych bardzo dążyli do tego, aby telefon/smartfon były coraz mniejsze. Śmiałem się nawet, że następuje era miniaturyzacji. Było w tym czasie kilka fajnych modelów, które bez problemu mieściły się w dłoni. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło. Do smartfonów dodawane jest dużo funkcjonalności, ale żadna z nich nie ma z dzwonieniem absolutnie nic wspólnego. Mają super ekrany, aparaty, mega wypasiony design. Owszem, cieszy to oko i jedzie po kieszeni przeciętnego wyjadacza chleba, ale co poza tym… Tym bardziej dziwi, że w dobie takiego przepakowania sprzętu, ktoś wypuszcza na rynek telefon, jakby z zupełnie innej bajki. Chodzi mi mianowicie o model The Light Phone. Zapewne jeszcze o nim nie słyszeliście, ale może powinniście. Pamiętajmy też, że wypuszczenie do sprzedaży to nie jest gra na uczuciach, jak w przypadku Nokii 3310. Model biznesowy jest tu zupełnie inny.

Telefon jest wielkości karty kredytowej, odchudzono go tak mocno, jak to tylko było możliwe.

Podoba mi się przede wszystkim jego rozmiar. Nigdy nie przepadałem za wielkimi smartfonami, chociaż są momenty, w których ekran 5,5 cala okazuje się za mały. The Light Phone nie jest zabaweczką na pokaz dla znajomych. Model ten potrafi niewiele w stosunku do konkurencji na rynku. Jednakże, czy telefon może w ogóle konkurować ze smartfonem? Myślę, że pod kilkoma względami tak i (co najciekawsze wygra).

The Light Phone używa karty SIM, działa w sieci 2G GSM.

Mieszkańcy USA otrzymują tę kartę razem z telefonem. Jeżeli jest się poza granicą Stanów Zjednoczonych, to należy zaopatrzyć się we własną kartę nanoSIM. Na pokładzie The Light Phone znajdziemy (uwaga) uproszczoną wersje Androida. Nie dziwi mnie to, bo “zielony ludek” jest najbardziej popularnych systemem mobilnym na świecie. Nie liczyłby jednak na zbyt częste aktualizacje tego systemu na tym urządzeniu. Bateria wystarczy na pracę przez trzy dni w trybie standby. Nie jest to może nie wiadomo jak długo, ale i tak więcej niż przeciętny iPhone. The Light Phone dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych – czarnej i białej. Producent nie miał wyobraźni, aby urozmaicić kolorystykę i skorzystał z najbardziej sztampowych opcji. Dla mnie wielka szkoda. Owszem, może telefon jest mocno ograniczony pod kątem funkcji, ale może przynajmniej wyglądać.

Projekt ten wyrósł z Kichstartera.

Zbiórka rozpoczęła się prawie dwa lata temu. Co jest bardzo ciekawe, projekt udało się ufundować, zbierając dwukrotnie większą kwotę, niż planowano. Mało kto się tego spodziewał. Na tę chwilę The Light Phone kosztuje 150$, czyli około 577 PLN przy dzisiejszym kursie. Czy dużo, czy mało, samo oceńcie! Moim zdaniem sporo. Sprzęt jest takim basic-iem, a za kwotę 499 PLN możemy nabyć choćby myPhone z linii Hammer Iron 2, albo innego “noł-nejma“. Ja obstawiałbym, że w przypadku The Light Phone płacimy trochę za design, który ma w sobie jakiś urok. Sam skusiłbym się na jego nabycie, ale ten czas pracy na jednym ładowaniu jakoś nie zachwyca. Z tego, co pamiętam, dwa lata temu mówiło się o prawie miesiącu bez ładowania. Trzy dni w takim razie nie robią wielkiego wrażenia.

 

Przemek jest mózgiem operacyjnym SpeedTest.pl. Studiował na Politechnice Wrocławskiej elektronikę i telekomunikację. Zarządza projektami IT, relacjami z klientami oraz nadzoruje procesy rozwoju. Prywatnie zaangażowany w rodzinę, wsparcie różnych działalności charytatywnych i projekty ekstremalne.