Jakieś czas temu do sieci wyciekł projekt ustawy Antyterrorystycznej. Oczywiście zakładam, że już każdy z Was ten projekt widział i czytał. Głównym jego punktem są pre-paid. Te niedługo trzeba będzie rejestrować. W tym nic złego nie widzę. Jest to nawet pożądany zabieg. Numerów nie rejestrują tylko ludzie, którzy mają coś do ukrycia. Tak rodzi się przestępczość zwana stalkingkiem, ale i tak działają terroryści. Moje zdziwienie budzi natomiast inny punkt tej ustawy.

Rząd może i próbuje walczyć z terrorystami, ale dzięki tej ustawie próbuje przepchnąć jeszcze kilka spraw, które już nie do końca się podobają. Zawsze tak jest, że robiąc coś dobrego, przepychają tylnymi drzwiami inne kruczki.

Kontrowersyjnym zapisem, który zawiera „ustawa antyterrorystyczna”, jest art. 32c.

Nie jestem przekonany, co mam o nim myśleć, ale na pierwszy rzut oka nie wróży on nic dobrego. Wygląda na to, że wystarczy podpaść tym, co rządzą jakimiś treściami na swoim portalu, a serwis może zostać zablokowany bez wyroku sądu. Sami zobaczcie:

1. W celu zapobiegania i wykrywania przestępstw o charakterze terrorystycznym oraz ścigania ich sprawców Szef ABW, po uzyskaniu pisemnej zgody Prokuratora Generalnego może:
1) zarządzić zablokowanie, albo
2) zażądać od administratora systemu teleinformatycznego zablokowania — dostępności określonych danych informatycznych w systemie teleinformatycznym, na czas określony nie dłuższy niż 30 dni, zwracając się jednocześnie do Sądu Okręgowego w Warszawie z pisemnym wnioskiem o wydanie postanowienia w tej sprawie.
2. Administrator systemu teleinformatycznego jest obowiązany do natychmiastowego dokonania czynności określonych w przekazanym mu żądaniu Szefa ABW

No musicie przyznać, że wesoło to nie wygląda. Rząd, jak widać, koniecznie chce władzy absolutnej. Owszem, treści w sieci wymagają weryfikacji i przeczyszczenia, ale nie tak drastycznie. To Internet! Ten twór rządzi się swoimi prawami.

Niestety, wygląda na to, że jeszcze trochę i w naszym kraju będziemy mieli drugie Chiny Ludowe. Tak niedawno wyszliśmy na ulicę, protestując w ramach ACTA, a teraz… mamy o wiele większe problemy.