Komputer jest w moim domu już od dawna i należę do grupy oldskulowców. Pamiętam SuperFrog na FC, Windows 3.11, pierwsze wersji Heros of Migth and Magic, ale też Norton Commandera, czy też F-Prota. Pamiętam też pierwsze wirusy, który zmieniały literki na ekranie, resetowały komputery, albo nie pozwalały go zamknąć. Szczytem możliwości czasów były “Czarnobyl”, “I Love You”, czy “Kurnikova”. Piękne to były czasy. Jedyne, co można było zrobić, aby utrudnić życie panu od informatyki w szkole podstawowej, czy gimnazjum, którego wiedza IT nie przekraczała wiedzy rozwielitki to odłączyć mu CD, albo wrzucić mu “Blastera” w autostart.

Były to bardzo kreatywne wirusy i nawet zabawne patrząc z punktu widzenia czasu, chociaż panu od informatyki do śmiechu nie było. Napisanie takiego skryptu czegoś nas uczyło i sprawiło, że Ci z nas, którzy tak się “dobrze” bawili, teraz są programistami, administratorami sieci, lub telekomunikatami.

Dzisiejsze włamania jednak nie są tak zabawne, jak za naszych młodzieńczych czasów. W pierwszej kolejności powodem jest powszechność sieci w życiu codziennym. Przez Internet robimy już wszystko: zakupy, płatności online, obsługujemy banki, trzymamy wrażliwe dane na dyskach, zdjęcia dzieci, prace naukowe… To wszystko jest smacznym kąskiem dla hackerów, nawet amatorów. Dodatkowo kody źródłowe exploitów są co rusz publikowane i dostępne dla zwkłego Kowalskiego. Ponadto, ostatnimi czasu baki wymieniły sposoby szyfrowania, więc stały się ciężkim kąskiem do przełknięcia. My, nieświadomi braku bezpieczeństwa, pozwalający sobie na sieciowy eksybicjonizm sami prowokujemy hackerów do tego, aby nas obrabowali.

Popularnym sposobem na starszenie użytkowników i próby wyłudzęń są CryptLockery. Są to złośliwe aplikacje, które po zainstalowaniu szyfrują dane na dysku i żądają okupu. Taki CryptLocker można naprawdę zainstalować NA WŁASNE ŻYCZENIE: plik na pocztę z fakturą od operatora GSM, awizo za przesyłkę pocztową, wezwanie od komornika, albo e-mail z niby instalatorem aktualizacji, jak to było przy premierze Windows 10. Ile hackerów, tyle pomysłów, jak nas wkręcić. Nie muszą to być pliki .exe. Rozszerzenie można zmienić. mogą to być .doc, .pdf, .xls, .mp3, .avi i wiele, wiele innych.

Najpopularniejszym ostatnimi czasy był Cryptlocker ze zdjęciem poprzedniego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego (ale my widzieliśmy też CryptLockery z Donaldem Tuskiem).

komorowski-cryptolocker

Co w takich zrobić, gdy nas zaszyfrują?

PRIMO!!! NIE PŁACIĆ!!! Broń Was, aby to robić. To nie jest rozwiązanie. Bez problemu z takim atakiem możecie poradzić sobie sami, ale potrzebujecie wcześniej zaopatrzyć się w kilka narzędzi. Sposobów jest kilka, w zależności od tego, jak wysoki jest poziom szyfrowania. Oczywiście, myk też jest taki, że CryptLockery dotyczą użytkowników Windows. Na Linux takich problemów nie ma, więc przesiadka na Linux, jest też rozwiązaniem, ale zdaje sobie sprawów, że Windowsowych radykałów takie rozwiązanie raczej nie usatysfakcjonuje.

  • dobrze jest zaopatrzyć się w LiveCD z bootowalnym AntiVirusem i przeskanować tak system, jeżeli CryptLocker dostanie się do AutoStart, to będzie uruchamiał się z systemem
  • jeżeli jednak nie mamy bootCD, możemy spróbować uruchomić system w Trybie Awaryjnym, ale BEZ OBSŁUGI SIECI i przeskanować AntyVirusem, który mamy na dysku
  • jeżeli AntyVirus, który mamy na dysku został także zaszyforwany, może uruchomić Tryb Awaryjny z Obsługą Sieci i uruchomić ESET Nod32 Online Scanner.
  • może pomóc także Punkt Przywracania Systemu, potrafi przywrócić system do czasu, sprzed zainstalowania CryptLockera
  • jest też możliwość, że CryptLocker uruchomi się w AutoStarcie nawet w Trybie Awaryjnym, wtedy uruchamiany Zaawansowane Menu Uruchamiania w trakcie bootowania systemu i wtedy Ostatnią Znaną Dobrą Konfigurację. Nawet jeżeli zacznie działać warto Sprawdzić System AntyVirusem

Mimo wszystko należy pamiętać, że nie można klikać wszystkiego, co nam wysyłają. Czasami może się okazać, że zaszyfrują nas tak, że nic nie pomoże i trzeba będzie formatować dysk i pożegnać się z danymi, albo PŁACIĆ. Z poruszaniem się w sieci teraz, jak z innymi aspektami życia – trzeba zachować szczególną ostrożność.