Nie od dziś w sieci zastanawiają się, jak to jest z cenzurowaniem treści na największym portalu społecznościowym, jaki znamy.

Są podejrzenia, jakoby stajnia Marka Zuckerberga mocno manipulowała przepływem informacji na swoim portalu. Ciężko jest się z tym nie zgodzić, aczkolwiek nigdy nie było na to twardych dowodów. Wszystko pozostawało w granicy domysłów i plotek. Wszystko jednak do czasu. The Guardian dotarł do wewnętrznych dokumentów Facebooka, które ukazują, w jaki sposób gigant mediów społecznościowych radzi sobie z cenzurowaniem treści.

Powiem szczerze, że to, co wyciekło do sieci, nie stawia Facebooka w zbyt dobrym świetle.

Okazuje się, że w dokumentach tych zawarte są dokładne instrukcje przekazywane moderatorom serwisu, którzy na ich podstawie mogą dokonywać decyzji związanych z usuwaniem takich, a nie innych treści. The Guardian skwitował to w kilku osobnych punktach. Pozwoliłem sobie, na taką samą notację, dla wygody czytania i analizy:

  • Treści, w których znajduje się fraza “ktoś powinien zastrzelić Trumpa” powinny być usuwane, dlatego że należy chronić Głowę Państwa amerykańskiego.
  • Dopuszczalny jest komentarz “żeby złamać suce kark, upewnij się, że cały nacisk zostanie skierowany na środek jej gardła” albo „o*******l się i umrzyj”. Nie jest on uznawany za potencjalną groźbę.
  • Brutalne nagrania wideo przedstawiające śmierć, które zostaną oznaczone jako niepokojące, nie muszą być zawsze usuwane, ponieważ mogą pomóc w tworzeniu świadomości na temat problemów związanych ze zdrowiem psychicznym.
  • Tak samo nie muszę być usuwane zdjęcia, które przedstawiają nieseksualne fizyczne nadużycia wobec dzieci oraz prześladowanie. Mogą znajdować się na portalu dopóki nie będzie w nich elementów sadystycznych.
  • Zdjęcia przedstawiające znęcanie się nad zwierzętami mogą być rozpowszechniane.
  • Ekstremalne przypadki znęcania nad zwierzętami zostają oznaczone jako “niepokojące”.
  • Sztuka przedstawiającej nagość oraz aktywność seksualną jest dozwolona.
  • Sztuka cyfrowa przedstawiająca nagość jest niedozwolona.
  • Nagrania wideo przedstawiające aborcję są dozwolone, jeżeli nie ma w nich nagości.
  • Jest pozwolenie na nagrania na żywo przedstawiające samookaleczenia. Według Facebooka nie wolno karać ludzi, którzy potrzebują pomocy.
  • Każdy user, który posiada więcej niż 100 tysięcy followersów jest uznawany za osobę publiczną. Osoba taka nie może liczyć na pełną ochronę, którą otrzymują zwykli użytkownicy.

Powiem szczerze, że czytałem tę listę kilka razy i nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.

Nasuwa mi się na tę chwilę cytat, którego używa młodzież, dla określenia beznadziei sytuacji i pozwolę sobie go przytoczyć w pierwotnej formie – “I don’t wanna live on this planet anymore!!

Absurdów jest naprawdę wiele. Pominę już chyba samą treść dokumentów, która dla mnie jest nie do końca moralnie osadzona. Dla mnie milion razy gorsze są filmy torturowanych zwierząt, niż nagie piersi kobiety, ale może jestem totalnym zwyrodnialcem. Mam czasami wrażenie, że świat idzie nie w tym kierunku, co powinien. Z jednej strony Zuck ma pełne prawo decydować, co trafia na jego portal, a co nie. Z drugiej, ciężko jest przejść obok tego obojętnym. Jest to naprawdę dziwny stan rzeczy, bo okazuje się, że Mark może decydować o tym, jak ludzie będą postrzegać świat i będzie kreował naszą moralność. Jest to naprawdę wysoce niebezpieczne, aby taka władza była w rękach jednej i chyba nie do końca odpowiedzialnej osoby.

Na dodatek, sam system moderacji wydaje się lekko absurdalny.

Wymagania Facebooka wobec moderatorów treści w znanym serwisie społecznościowym przypominają linię produkcyjną. Okazuje się, że optymalny czas poświęcany na rozpatrzenie zgłoszenia o nadużyciu to raptem pół sekundy. Nie ma chyba fizycznej możliwości, aby takie zgłoszenie przeanalizować dobrze, zwłaszcza, jak przewala się ich w ciągu dnia miliony — jak nie więcej. Dokładny czas, na jaki może pozwolić sobie pracownik działy moderacji Facebook to aż 2,4 sekundy. Sprawa ta wyszła przy okazji innego materiału poświęconego przemocy psychicznej online wśród uczniów jednej ze szkół średnich w USA. Na jaw wyszło, że grupa założona przez młodych ludzi specjalizujących się w atakach na innych uczniów na Facebooku dwukrotnie uniknęła skasowania mimo doniesień innych internautów. Nic nowego. Nie pierwszy raz spotykamy się z podobną sytuacją. Problem w tym, że chodzi też o naprawdę poważne zgłoszenia, a tylko pierdoły w stylu: “nie podoba mi się to zdjęcie”. Dotyczy to nie tylko zdjęć, ale także całym FanPages, stron i grup. Pamiętajmy, że w praktyce nie da się w tak krótkim czasie ocenić treści całego fanpage’a i prawidłowo zareagować na zgłoszenie. Nie jest to możliwe, choćby nie wiem co. Osobiście uważam, że Facebook dopiero musi opracować spójne, konkretne zasady dotyczące usuwania treści. Wszystko to jest grubymi nićmi szyte i nie trzyma się kupy. Moderatorzy potrafią albo przesadzić, albo olać zgłoszenie, a zasady są raczej niespójne z postępowaniem moralnym.

Sam wiele razy widziałem w serwisie zdjęcia pornograficzne, którymi nikt się nie zajął.

Pamiętajmy, że zawsze mamy wybór i możemy z Facebooka nie korzystać, jak nam się coś nie podoba. Nie chodzi jednak chyba o personalne “podoba mi się“, ale o wpływanie na masy. Mam wrażenie, że przewijam się tu przez Folwark Zwierzęcy Orwella. Nie jest chyba do końca zdrowe, kiedy jeden koleś kreuje wizje całego świata. Powiedziałbym, że to mocno totalitarna idea, ale niestety dzieje się na naszych oczach i na to pozwalamy.

 

 

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.