Dawno, dawno temu weszła taka opcja, jak zabezpieczenia przed piratowaniem gier. Nie raz, nie dwa udało się je złamać. Większość z nas jako dzieci kopiowało tzw. cracki, aby gra działa bez oryginalnej płyty. Jesteśmy pokoleniem małych piratów i nic na to nie poradzimy. Może się jednak okazać, że nasze dzieci będą miały w tej kwestii o wiele trudniej niż my. Z perspektywy czasu uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie.

Według twórców cracków mniej więcej za dwa lata piractwo gier absolutnie zniknie z rynku. Wszystko za sprawą gry Just Cause 3, do której zabezpieczeń do tej pory nie udało się złamać mimo dobrych chęci i ogromu pracy ludzi z chińskiego forum 3DM. Jest to grupa, która od wielu lat zajmuje się tworzeniem cracków do gier, jednak z Just Cause 3 nawet oni nie są w stanie sobie poradzić

Sam założyciel forum 3DM, czyli słynny Bird Sister tak komentuje całą sytuację:

"Ostatnio wiele osób pytało się o cracka do Just Cause 3,
oto więc nasza odpowiedź. Ostatni etap prac nad crackiem
jest zbyt trudny i Jun (nasz koleś od cracków) prawie się
poddał, ale w ostatnią środę zachęciłem go do dalszej pracy.
Wciąż wierzę w to, że tę grę można złamać. Ale patrząc na
aktualne trendy w technologii zabezpieczeń, za dwa lata
nie będzie już na świecie darmowych gier."

Trzeba przyznać, że Bird ma niezłe poczucie humoru, nazywając kradzież produktów “darmowymi grami”, no ale dostaje na to publiczne pozwolenie. Jakby nie było amatorów spędzania czasu w ten sposób, nie byłoby nawet tematu.

System, który tak trudno złamać w Just Cause 3 stoi także na straży kilku innych gier, chociaż w przypadku niektórych z nich już poległ. Te tytuły, których broni system to:

  • Mad Max,
  • Metal Gear Solid V: The Phantom Pain,
  • Batman: Arkham Knight

Sam mam szczerą nadzieję, że ta tendencja na korzyść speców od zabezpieczeń się utrzyma. Jednak za wykonaną robotę należy się zapłata i za gry, które ktoś zaprogramował, trzeba zapłacić. Dodatkowo zmniejszyłoby to ilość dzieciaków siedzących przed komputerami po dwadzieścia godzin na dobę. Jeżeli okazałoby się, że za każdą grę trzeba zapłacić, to granie odbywałoby się w bardziej cywilizowany sposób, a na świecie byłoby mnie trolli, które mają problem z ułożeniem sobie realnego życia. Prawda jest też taka, że różnica pomiędzy ceną gry na konsolę, a na PC jest znaczna, a najczęściej piraci się, gry właśnie na PC. I nie chce mi się wierzyć, że problemem jest cena, czy forma płatności. Większość nastolatków lata z wywalonymi Samsungami S6 Edge albo iPhone 6S. To skoro stać ich na takie telefony, a rodzice spełniają zachcianki, to dlaczego nie kupują gier na swoje komputery. Przecież nie idziemy do sklepu i nie kradniemy nowego smartfona (przynajmniej większość), to dlaczego ściągamy i crackujemy gry? O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć osoby, które piratują kosztującego kiedyś kupę tysięcy Photoshopa (czasami biedny studenci muszą wykonać projekt, a uczelnie mają w głębokim poważaniu licencje w programy potrzebne do ich wykonania), to w przypadku piratowania gry kosztującej 50 zł, 100 zł, czy nawet 200 zł na moich ustach rysuje się szyderczy śmiech. Gra ma być chwilą relaksu, a nie codzienną powinnością i to z co rusz nowym tytułem na ekranie.