Listopad kojarzy się większości raczej z jesienną depresją niż zadowoleniem. A tutaj Microsoft daje nam do zrozumienia, że jest się w czego cieszyć i planuje na listopad dużą i poważną aktualizacje systemu Windows 10. Zapewne nikt nie zauważy, co aktualizacja ta robi dlatego postanowiliśmy Wam napisać, na co powinniście zwrócić uwagę.

Zmian będzie kilka, bo Microsoft podobno odrobił w końcu przynajmniej po części zadanie domowe, posłuchał marudzenia swoich klientów i zajął się kilkoma rzeczami.

images (1)

Po pierwsze i chyba najważniejsze w końcu możliwe będzie instalowania Windows 10 z kluczem od starszej wersji systemu. Jakby się nie dało wprowadzić tego od razy, ale niech będzie, że to taki super prezent. Jeżeli macie stare systemy Windows 7 i Windows 8 i chcecie przeinstalować system i mieć Windows 10, już nie musicie najpierw instalować starszych wersji, a później przeprowadzać aktualizacji. Instalujemy dyszkę i wpisujemy serial do starszej wersji. Następną poprawką będzie nowy Skype. Na tę chwilkę Skype’owi pozostaje wiele do życzenia. Działa on kiepsko. Wszystko, dlatego że brakuje niezbędnych komponentów systemowych. Z dodatków ogólnych też jest malutka lista: nowy interfejs, większa integracja z systemem, dodatkowe kolory przy personalizacji, zmiana koloru okien, możliwość wysyłania z komputera i odbierania na nim wiadomości typu SMS. Nie opłaca się pisać o zmianach w Cortanie. Polska jest dla Microsoft zbyt mało atrakcyjna, aby wprowadzić u nas możliwość korzystania z tej funkcji.

Jedyny, kto zyska najmniej to Edge. Prawda jest taka, że nie jest tak, że nie ma poprawek dla Edge. Są! Ale chyba nie takie, jakich Edge potrzebuje. Brakuje przede wszystkim obsługi rozszerzeń i tego nie będzie. Leży też i kwiczy synchronizacja między urządzeniami.

images (2)

Microsoft chwali się, że wprowadza dużo zmian, ale jak popatrzymy na listę i przeanalizujemy to na spokojnie, to nie jest to nic nadzwyczajnego. Windows 10 powinien wyjść 29 lipca tak przygotowany + poprawniejsze Edge. Brakuje informacji o poważnych usprawnieniach, jak zmianach w podsystemie dźwięku, obrazu, zarządzaniu pamięcią, dyskami SSD, optymalizacje NTFS czy zmiany na inny system plików. Lepsze stają się ikonki, mamy elegantszy system, ale czy wpływa to na jego wartość pod kątem sprawności i bezpieczeństwa. Microsoft troszkę błądzi, jak dzieci we mgle. Myślą, że jak na paskudny produkt nałożą ulepszenia, wodotryski to ludzie nie zauważą, że pod spodem dalej jest paskudny produkt.  Przykre jest to, że większość tak zrobi i kupi tę tanią bajeczkę. Osobiście trzymamy dalej Windows 10 na dysku i czekamy na tę bombę, którą Microsoft obiecywał, ale coraz bardziej tracimy nadzieję.