Wymiany w Pokemon GO to jedna z tych funkcjonalności, które wszyscy widzieli na filmiku promocyjnym, ale nikt nie miał z nią styczności w rzeczywistości.

Prawda jest też taka, że wielu userów na nią czeka. Tyle samo osób obawia się, że wprowadzenie jej do gry wprowadzi nieład i nieuczciwą walkę. W sumie coś w tym jest. Jest przecież grupa użytkowników, którzy grają nie do końca uczciwie.

Siedzą sobie w najlepsze na łóżeczku we własnym mieszkanku i jakimś cudem śmigają po całym świecie.

Niestety, są w sieci narzędzia, które takie oszustwa umożliwiają i Niantic zdaje się nic już z tym nie robić. Ciężko jest mi sobie wyobrazić grę, kiedy staje do walki z userem, który ma kilka kont, lata po świecie z Fake GPS i może się między kontami wymieniać Pokemonami. Jako uczciwy gracz jestem z góry skazany na porażkę. Trochę to smutne, bo wiem, że osoby grające wspólnie z miłą chęcią stworkami by się wymieniły. Zwłaszcza gdy koledze brakuje jednego okazu do kolekcji albo bardzo chciałby mieć konkretnego Pokemona, a my akurat go złapaliśmy i nie potrzebujemy. Okazuje się jednak, że dyskusja na temat sensowności wprowadzenia tzw. tradingu (bo tak nazwano wymianę Pokemon) trwa już od dobrych kilku miesięcy. Jednakże dopiero teraz uzyskaliśmy jakiekolwiek informacje jak całą sprawę widzi samo Niantic. Do tej pory wszystko opierało się na spekulacjach użytkowników.

Wczoraj serwis Polygon przeprowadził wywiad z jednym z menadżerów producenta Pokemon GO – Tatsuo Nomurą.

Rozmowa odbyła się na Game Developers Conference w San Francisco. Dzięki niej wiemy już kilka interesujących nas faktów. Są to też jakieś konkrety, a nie tylko domysły. Pozwoliłem sobie w tym miejscu zacytować samego menadżera Pokemon, aby oddać sens wypowiedzi w stu procentach:

[Wymiany] nie będą się odbywały poprzez internet. Nie będzie możliwości wymian pokemonów z kimś, kto znajduje się 100 mil od ciebie… Osoba ta musi być w twoim pobliżu. Nie chcemy żeby to było jedynie gra online, która pozwala na wirtualne wymiany. Wciąż próbujemy znaleźć rozwiązanie [dla wymian], które będzie sensowne i nie zabije gry. Jeśli zrobimy to źle, możemy bardzo łatwo zabić grę. 

Te słowa potwierdzają fakt, że wymiany nie są tworzone z myślą o wymianach ogólnoświatowych, a będą bazować na bliskiej interakcji graczy.

Stwierdzenie, jak najbardziej słuszne, ale czy wprowadzenie wymian tylko w pobliżu rozwiązuje problem. Niekoniecznie. Dalej użytkownik może położyć koło siebie dwa smartfony, z czego jeden był nie dawno w Australii, a drugi wrócił z Afryki. Na swój sposób cieszy, że Niantic chce dołożyć starań, aby nie zniszczyć gry nową funkcjonalnością. Myślę, że właśnie dlatego tak bardzo opóźnia się jej wypuszczenie na rynek. Wymiana Pokemon nie może przecież stać się podwaliną do oszustw. Prawda jest też taka, że w rzeczywistości też mamy ludzi, którzy grają fair, a mamy i oszustów i jakoś musimy sobie z tym radzić. Nie zawsze jest uczciwie. Zawsze znajdzie się jakiś cheater. Poza tym tak naprawdę Nomura nie sprecyzował, o jaką odległość między graczami chodzi. Nie wiadomo, czy gracze muszą stać koło siebie (tak blisko, jaka jest na przykład odległość od Pokestopu, czy Gymu, czy mogą być w tym samym mieście). Jeżeli wprowadzimy też wymiany zbyt bliskie, może to być raj choćby dla pedofilii. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której dzieciak idzie na spotkanie z innym graczem Pokemon, aby się wymienić i trafia na starego, zboczonego pryka. Powiem szczerze, że im bardziej zagłębiam się z tranding Pokemon, tym bardziej jestem przeciwko jego wprowadzeniu bez dokładnego przemyślenia szczegółów. Może i lepiej, że jeszcze nie ma go na rynku.

Pamiętamy też o tym, że John Hanke odwiedził targi  Mobile World Congress w Barcelonie i tam ujawnił kilka interesujących graczy szczegółów.

Od kiedy pamiętam, publiczne wystąpienia szefa Niantic budziły emocje, bo tak naprawdę tylko od niego możemy się spodziewać jakichkolwiek szczegółów na temat gry. Może i CEO Niantic nie należy do wylewnych gości, ale zawsze to jakaś informacja. Hanke ujawnił podczas panelu dyskusyjnego, że na ten rok grę Pokemon GO czekają 3 duże aktualizacje. Nie podał on oczywiście ani dat, ani szczegółów, ale możemy się domyślać, że jedna z nich dotyczy właśnie trandingu. Jedyne czym chwalił się Hanke na lewo i prawo podczas targów, to liczby, Okazuje się, że od czasu pojawienia się Pokemon GO na rynku, gracze pokonali już łącznie 8,7 miliardów kilometrów, złapali ponad 88 miliardów pokemonów i wykorzystali 44 petabajty mobilnych danych podczas gry. Gracze pokusili się także o przypuszczenia, że jedna z aktualizacji może dotyczyć kolejnej generacji Pokemon. Tego nie byłbym taki pewien. Myślę, że to trochę za wcześniej. Gracze muszą ogarnąć się z jedną generacją. Nie każdy zna Pokemony z Johto i wprowadzenie kolejnej ligi tak szybko wprowadziłoby spore zamieszanie. Wśród komentarzy na portalach już można spotkać hejterów tego pomysłu. Gracze uważają, że w ogóle nie potrzebują trzeciej generacji, bo i tak mało kto ją zna. Są też i tacy, którzy czekają na Pokemony z Hoenn. Wszystko zależy teraz o tego, w którą grupę docelowo celuje Niantic.

Źródło: Polygon

[vlikebox]

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.