Osobiście znam kilku majsterkowiczów, którzy uwielbiają samodzielnie naprawiać uszkodzony sprzęt elektroniczny. Niestety, “naprawialność” współczesnych urządzeń mobilnych pozostawia wiele do życzenia. Co prawda istnieje wiele serwisów pogwarancyjnych, ale czasami naprawa bywa po prostu nieopłacalna. Wygląda na to, że w przypadku konsoli Nintendo Switch większość napraw będziemy mogli wykonać samodzielnie.

Serwis iFixit słynie z tego, że niedługo po premierze nowych urządzeń, zabiera się do ich rozbiórki. Muszę przyznać, że tego typu instrukcje demontażowe są dość pouczające. Nie są one tylko przydatne dla majsterkowiczów, ale ujawniają również trochę szczegółów technologicznych nowego produktu. Nintendo Switch pod tym kątem do końca pozostawało niespodzianką. O ile do sieci trafiały informacje dotyczące funkcjonalności nowej konsoli, to mało co wiedzieliśmy na temat tzw. bebechów. Specyfikacja, która przeciekła do sieci była dość uboga, ponieważ wspominała jedynie ilości pamięci wewnętrznej, użytym procesorze, przekątnej ekranu oraz interfejsach. Nieznane były informacje dotyczące pojemności akumulatora, modułów łączności bezprzewodowej oraz rozwiązaniach mających wpływ na żywotność konsoli.

Naprawa Nintendo Switch będzie prosta

Do środka konsoli można dostać się po odkręceniu kilku śrubek. Sam środek Nintendo Switch bardzo przypomina wnętrze laptopa. Mamy tam wentylator, ciepłowody, pastę termoprzewodzącą oraz odpowiednie kanały, które zapewniają odpowiedni przepływ powietrza. Dzięki temu procesor jest odpowiednio chłodzony, kiedy konsola znajduje się w stacji dokującej i pracuje w trybie 1080p. Co ciekawe, Nintendo nie szczędziło miejsca na baterie. Akumulator o pojemności 4 300 mAh zajmuje mniej więcej połowę przestrzeni i ma wystarczyć na do 6 godzin rozgrywki. Przy czym, przy bardziej wymagających grach, jak The Legend of Zelda: Breath of the Wild, konsolę będziemy musieli podłączyć do ładowarki już po 3 godzinach gry. Tyle samo czasu zajmie nam pełne naładowanie akumulatora. Dlatego też zapaleni gracze już szukają odpowiednich powerbanków. Nie ma co tutaj oszczędzać. Nintendo Switch jest pod tym kątem dość wymagającym urządzeniem, dlatego też najlepiej jest wybrać powerbank, który ma port wyjściowy USB-C z prądem 3A oraz pojemność rzędu 10 000 mAh.

Konstrukcja Nintendo Switch jest modułowa

Bardzo lubię takie podejście producentów sprzętu elektronicznego. Nintendo zamontowało większość elementów na osobnych płytkach, które są ze sobą połączone za pomocą specjalnych taśm sygnałowych. Cieszy mnie to, że wentylator będzie można wymienić bez najmniejszych problemów, ponieważ po kilku latach może się on po prostu zatrzeć. Nieautoryzowane serwisy również powinny poradzić sobie z czyszczeniem środka konsoli. Przejdźmy teraz do konkretów.

Procesor ma oznaczenie NVIDIA ODNX02-A2 i jest to najprawdopodobniej konstrukcja bazująca na układzie Tegra X1. Nintendo Switch posiada 4 GB pamięci RAM typu LPDDR4, które znajdują się w dwóch kościach po 2 GB wyprodukowanych przez Samsunga. Za łączność bezprzewodową odpowiada moduł Broadcom BCM4356, który obsługuje Wi-Fi 802.11ac oraz Bluetooth 4.1.

Wymiana zbitego ekranu w Nintendo Switch również jest prosta

Jak wszyscy wiemy, Nintendo promuje swoją nową konsolę jako urządzenie przenośne z dodatkowym trybem stacjonarnym. Z doświadczenia wszyscy wiemy, że tego typu urządzenia są bardzo podatne na uszkodzenia mechaniczne. Sam ekran może się też porysować od kluczy, jak konsolę beztrosko wrzucimy do plecaka. Główna część Nintendo Switch to jednak nie jest cała konsola. Bez wątpienia ciekawym rozwiązaniem są nowe kontrolery Joy-Cons, które budzą trochę kontrowersji.

Ostatnio w sieci zaczęły krążyć negatywne komentarze na temat tego, że bezprzewodowe kontrolery Joy-Cons dołączone do Nintendo Switch są podatne na zakłócenia. Nintendo zaleca, żeby nie używać ich w pobliżu akwariów, laptopów, bezprzewodowych słuchawek, głośników, drukarek oraz kuchenek mikrofalowych. Może nam się wydawać to śmieszne, bo urządzenia te znajdują się obecnie w każdym domu. Kontrolery Joy-Cons nie są wodoodporne, ale dzięki temu można je bez problemu otworzyć. W środku znajdziemy: akumulator 1,9 Wh, moduł Bluetooth wraz z antenami oraz akcelerometr i żyroskop. Oczywiście wymiana baterii nie jest tak prosta, jak w przypadku kontrolerów do Wii, ale dalej można to zrobić samemu. Kontrolery Joy-Cons mają pozwolić na 20 godzin bezprzewodowej rozgrywki, a ich naładowanie zajmie 3,5 godziny. Jeżeli komuś to przeszkadza, to można dokupić specjalne stacje dokujące służące do ładowania kontrolerów.

Szyna mocująca Joy-Cons jest metalowa

Oczywiście przymocowana jest ona do plastikowej obudowy kontrolera. Dlatego też jakiekolwiek uszkodzenie mechaniczne znajdzie się po stronie taniego kontrolera, a nie części głównej Nintendo Switch. Sam mechanizm wygląda dość porządnie, więc wielokrotne podłączanie i odłączanie kontrolerów nie powinno być problematyczne i powodować powstawanie przysłowiowych luzów. Łączność bezprzewodowa realizowana jest za pomocą modułu Broadcom BCM20734 Bluetooth 4.1 oraz dość dużych (jak na tak niewielki sprzęt) anten. Dlatego też uważam, że ostrzeżenia dotyczące zakłóceń pochodzących od kuchenek mikrofalowych oraz urządzeń Wi-Fi, są przesadzone. Zapewnie Nintendo chce w ten sposób zabezpieczyć się przed nieuzasadnionymi reklamacjami pochodzącymi od klientów, który nie rozumieją, na czym polega komunikacja bezprzewodowa pomiędzy urządzeniami. Jeżeli nie schowacie Nintendo Switch za telewizorem, bądź w szufladzie, to nie powinniście mieć problemów z bezprzewodowymi kontrolerami Joy-Cons.

Stacja dokująca również ma prostą konstrukcję

Prześwietlenie rentgenowskie ujawniło dwa porty USB 2.0, port zasilania, wyjście HDMI oraz pojedynczy port USB 3.0. Jednakże zgodnie z oficjalnymi informacjami pochodzącymi od Nintendo, konsola na razie obsługuje jedynie USB 2.0. Wsparcie dla USB 3.0 zostanie dodane w ramach jednej z aktualizacji oprogramowania. Jest to jak najbardziej prawdopodobne, ponieważ w środku znajduje się kontroler VIA Labs VL210 USB 3.0.

Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak podziękować ekipie iFixit za dokładne przyjrzenie się konsoli Nintendo Switch od podszewki. Wygląda na to, że jest to porządnie wykonana oraz przemyślana konstrukcja, która powinna służyć nam przez lata. Nintendo nie zastosowało tutaj żadnych sztuczek, które utrudniałyby naprawę konsoli. Mam nadzieję, że znajdzie to również swoje odzwierciedlenie w cenniku serwisu autoryzowanego. Jednak wiele napraw będzie można wykonać na własną rękę lub zlecić je w niezależnych punktach naprawczych.

Źródło: iFixit

[vlikebox]

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.