Będzie to dość mocno personalny artykuł i powiem Wam, że nigdy chyba nie byłem tak wściekły na siebie, jak teraz. Zacznijmy może jednak od początku.

Na początku było Apple… Tę historię pewnie znacie. Później Apple I, Apple II, Lisa… iPod… iPhone… i… iPhone 7. Tak właśnie. Byłem jakiś czas temu posiadaczem zacnego iPhone 5S. Lubiłem swój telefon niemiłosiernie. Cały, wygodny, elegancki. Jak to produkt Apple. Jestem ich fanem i nie mam zamiaru tego ukrywać. Nie mam ochoty pier… się ze smartfonem, zanim coś zacznie działać. Ma tak być i koniec. Może właśnie dlatego trafiłem do piaskownicy Steve’a Jobs, a teraz Tima Cooka i już w niej utknąłem. W każdym razie miałem iPhone 5S.

Kiedy stłukłem ekran pierwszy raz, jakoś to przeżyłem. Miałem w końcu ubezpieczenie, więc liczyłem, że naprawią.

Naprawili, ale telefon po wielkich przebojach otrzymałem po… bitych 6 tygodniach. Najgorsze przeżycie, jakie miałem. I to wcale nie chodziło o same Apple. Powodem takiego opóźnienia był ubezpieczyciel. Niestety, stało się tak, że jakiś czas temu roztrzaskałem go drugi raz. Desperacja sięgnęła zenitu. Poszedłem kupić coś innego. Wahałem się pomiędzy iPhone SE, a iPhone 6S. Plus był za wielki, nawet jak dla mnie. Aparat jednak wygrał! Wziąłem 6S. Powiem szczerze,  że zastanawiałem się, czy nie poczekać jeszcze chwilę, bo wiedziałem dobrze, że lada moment pojawi się “siódemka” na rynku. Czytając jednak prasówkę i pisząc tutaj dla Was artykuły o iPhone’ach wiedziałem, że iPhone 7 ma się zbytnio nie różnić od 6S i nawet ma zostać nazwany 6SE, więc doszedłem do wniosku, że daruje sobie. Zapewne cena iPhone 7 będzie o wiele wyższa, niż 6S, to nie ma co przepłacać. Konferencja Apple odbyła się wczoraj w nocy i powiem Wam szczerze, że nie chce jej pamiętać.

Pokazano na niej nowego Apple Watch, podano premiery sprzętu i… zaprezentowano nowego iPhone 7.

Na początku było wszystko ok. Tak, jak mówiła sieć. iPhone 7 niespecjalnie różni się od poprzednika. Podobny jest pod kątem wyglądu do serii oznaczonej numerkiem 6. Jego aluminiowa obudowa jest ładnie zaokrąglona. Nowością jest wprowadzenie funkcji wodoodporności, która w ten sposób powoli staje się rynkowym standardem. Nie powiem, żeby mnie to nie cieszyło, ale w wannie nie zwykłem siedzieć w sieci, więc aż tak mocno nie ubolewałem z tego powodu. Zmiana, która najbardziej przeraża userów to brak złącza słuchawkowego. Teraz użytkownicy będą zmuszeni korzystać albo z Lightning, albo ze słuchawek bezprzewodowych. Nie, żebym płakał. To też mnie ruszyło za bardzo. Pierwsze przełknięcia śliny zaczęły się przy aparacie. To cacko ma matrycę 12 Mpix i aż sześć soczewek!!!! Obiektyw ma jasność F/1.8. Apple postarało się, aby aparat wzbogacony został o 60% szybszy sensor. Poprawiono także diodę błyskową. Muszę przyznać, że tu zaczęło mi tyłek ściskać, ale dalej tłumaczyłem sobie, że dla lepszego aparatu tonę kasy wydawać nie będę. Ciekawym wyjściem okazał się też aparat w wersji Plus. Tam, mamy do czynienia z podwójną kamerą o różnych ogniskowych. Powiem szczerze, że bardzo zainteresowało mnie to rozwiązanie. Jeden z tych aparatów zapewnia szary kąt widzenia, a drugi pełni funkcję teleobiektywu. Dodatkowo, rozwiązanie to pozwala na rozmywanie tła już po zrobieniu zdjęcia tak jak w smartfonach Huawei wyposażonych w dwa aparaty. Dla mnie — magia! Jednak, jeżeli chciałbym robić zdjęcia profesjonalnie, kupiłbym sobie porządny aparat fotograficzny, więc dalej starałem się utrzymać moje nerwy na wodzy. Resztę puściłem mimochodem: nowy chip A10 Fusion wyposażony w cztery rdzenie, 4,7-calowy ekran o rozdzielczości 750 x 1334 pikseli (326 ppi) (w wersji Plus, 5,5-calowy ekran o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli (401 ppi)), nowy układ GPU, 2 GB RAM (3 GB w wersji Plus), porządna ilość pamięci wewnętrznej (32 GB, 128 GB lub 256 GB)). Wszystko to było jednak niczym.

[vlikebox]

Najlepsze specjalnie zostawiłem wam na koniec i wbrew pozorom wcale nie chodzi mi tutaj o element specyfikacji nowego iPhone.

Za swój iPhone 6S zapłaciłem w iSpot około 3200 zł w wersji 16 GB (mam Clouda, nie potrzebuje więcej pamięci, bo się syf robi). Teraz trzymajcie się mocno. Nowy iPhone 7 to koszt 3349 zł za wersję podstawową i 3949 zł za wersje Plus. Mało w butów nie wyskoczyłem na te ceny. W tym momencie inwestowanie 3200 zł w iPhone 6S było ogromną głupotą i zapewne odbije się czkawką nie jeden raz.

Umieram - po premierze iPhone 7
Umieram – po premierze iPhone 7
Przemek jest mózgiem operacyjnym SpeedTest.pl. Studiował na Politechnice Wrocławskiej elektronikę i telekomunikację. Zarządza projektami IT, relacjami z klientami oraz nadzoruje procesy rozwoju. Prywatnie zaangażowany w rodzinę, wsparcie różnych działalności charytatywnych i projekty ekstremalne.