Mamy dopiero połowę lutego, a już wiemy dość sporo na temat smartfonów, które zostaną wypuszczone na rynek w tym roku. Półtora miesiąca to szmat czasu dla producentów sprzętu elektronicznego. W tym okresie mieliśmy do czynienia z przeciekami na temat wielu smartfonów. Ostatnio dość głośno jest o najpopularniejszym flagowcu – czyli nowym Samsung Galaxy S8. Jednak jego największy konkurent nie śpi i Apple również szykuje swojego iPhone 8.

Od premiery iPhone 7 minęło zaledwie pół roku. Czy to długo, czy nie, nie mnie oceniać. W technologicznym świecie wszystko idzie już coraz szybciej.

Tyle czasu wystarczyło jednak, aby na rynku pojawiły się plotki związane z następną sławnej “siódemki”. Sprzedaż iPhone 7 pozwoliła firmie Apple na osiągnięcie rekordowych wyników finansowych.

Czasami czytając te informacje, mam ochotę powiedzieć, że Apple ma więcej szczęścia, niż nam się wydaje. Projektanci nowego modelu nie zaskoczyli nas zupełnie “nowym” designem obudowy. Patrząc na iPhone 7 widzę jego starszego brata z nowym systemem operacyjnym oraz lepszymi komponentami. Okazuje się jednak, że klienci zrobili się mocno niecierpliwi i drażliwy. Osoby korzystające z produktów Apple zaczynają wymagać od firmy więcej. Każdemu, kto lubi te smartfony, marzy się coś zupełnie nowego, a nie klon urządzenia sprzed roku.

Co bardziej złośliwy użytkownicy pokazują nawet, że aż ostatnie trzy generacje iPhone’ów wyglądają bardzo podobnie.

Nie świadczy to zbyt dobrze o firmie Apple, zwłaszcza że patrząc na iPhone 7 można by go nazwać iPhone 6s_v2, albo jakoś w ten deseń. Model z ekranem 5,5 cala to jakaś pomyłka i chyba mało komu podoba się taka wielkość. W sieci możemy znaleźć różne informacje na temat nowego iPhone’a, który pojawi się w tym roku. Może nie jest tego dużo i zapewne większość to tylko niepotwierdzone plotki, ale przyjrzyjmy się tym informacjom. Nigdy nie wiadomo, kto może mieć rację. Zacznijmy od tego, jak pojawiają się kolejne wersje iPhone’ów. Mało kto wie, jak wygląda nazewnictwo tego sprzętu i jaki to ma związek z latami wydań. U firmy Apple jest tak, że w latach parzystych pojawia się kolejny iPhone z nowym numerem i nową obudową. W latach nieparzystych jego następca z dopisaną do nazwy literką S. To powinno być stosunkowo łatwe i znane każdemu, ale pewnie nie wszyscy o tym pamiętali. W przypadku wypuszczenie wersji S usprawnienia dotyczyły głównie wnętrza urządzenia. Apple zmieniało główne podzespoły, czyli procesor, moduł łączności (w tym modem LTE) oraz kamerę.

iPhone

Okazuje się, że w przypadku wydanie iPhone 7 schemat ten został mocno zachwiany.

W nazwie dalej mamy liczbę, tak ja Steve Jobs przykazał. Co jest w takim razie nie tak? Obudowa telefonu nie uległa żadnej zmianie. Albo ktoś nie odrobił zadania domowego, albo to specjalnie zaplanowany przez Apple ruch. Powoduje to jednak dość duży zamęt. Zatem może się więc okazać, że następcą “siódemki” będzie po prostu iPhone 7s. Apple może też zaszaleć i z okazji obchodzonego święta, czyli dziesięciolecia telefonów iPhone, nowy smartfon nazywać się będzie iPhone 2017, albo iPhone 10th, bądź co gorsze iPhone X (nawet to nie wygląda). To już taka mała wstawka i pewnie poniosła mnie wyobraźnia, ale chyba nie mniej poniosła ona designerów Apple jakiś czas temu. Pamiętajmy także, że chcąc czy nie, to nazwa iPhone 7s pasowałaby do modelu nawiązującego stylistyką do poprzednich trzech iPhone’ów. Już od jakiegoś czasu głośno jest w środowisku IT o tym, że Apple coraz mniej się stara. Nie jest to też opinia jednego sezonu, czy jednego produktu. Zaniedbane są MacBooki, iPhone’y i iPady, a firma podobno mocno leci na popularności marki z czasów Jobsa.

Fani marki oczekują zmian, liczą na zupełnie nowego iPhone 8.

Nieliczni myślą o tym, że Apple pojedzie po bandzie i wypuści w 2017 roku aż trzy modele swojego smartfona. iPhone 7s i iPhone 7s Plus mogłyby być bezpośrednimi następcami zeszłorocznych modeli. Co więcej, może pojawić się albo iPhone 8, albo jakiś inny, podobny twór. iPhone 8/iPhone X mógłby zadebiutować jako osobne urządzenie. Fani Apple z przyjemnością przygarnęliby nowego i innowacyjnego smartfona. Lista oczekiwanych zmian jest długa i powiem szczerze, że do kilku z nich bym się przychylił. Fani liczą, że iPhone 8 (czy jak on się tam będzie nazywał) pokaże się w wersji, gdzie możliwe będzie ładowanie bezprzewodowe. Takie działanie mogłoby odbyć się z korzyścią dla całej branży. Kto z nas nie ma już dość tych wszystkich kabli? Plączą się, psują i gubią. Przy czym liczę na to, że Apple nie postanowi wynajdować koła na nowo i nie użyje własnego standardu. Rozsądne byłoby użycie rozwiązania, które już zadomowiło się na rynku. Fani Apple wierzą też, że nowy iPhone będzie mieć wydajniejszą baterię.

Najważniejsze, aby Apple popracował w końcu nad czymś świeżym.

Jednym z pomysłów jest choćby wąska ramka, która bardzo podoba się użytkownikom. Kolejną ciekawą funkcjonalnością byłby laserowy skaner tęczówki oka albo przycisk home zintegrowany bardziej z ekranem niż ma to miejsce teraz. Apple już ma patenty, które sugerują pozbycie się fizycznego skanera palca oraz ukrycie jego pod ekranem. Na pewno jednak nie zmieni się cena urządzenia. Szczytem marzeń byłoby, jakby iPhone mógł kosztować mniej. To jednak zapewne pozostanie w strefie marzeń i poza nią nie wyjdzie.

Jak będzie, dowiemy się zapewne za około sześć miesięcy, ale do tego czasu możemy wypuścić kilka wizji i popuścić wodzę fantazji.

Źródło: Phone Arena

[vlikebox]

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.