Była kiedyś reklama jednej z firm kosmetycznych, którą przerobiono na język informatyczny. Tak powstało hasło reklamowe: “Może to jej urok? Może to Photoshop“. Ja postanowiłem to wymienić na potrzeby chwili: “Może to jej urok? Może to przedni aparat w iPhone XS?”.

Czy Apple jednak ulepsza swoje fotografie? Wszelkiego rodzaju filtry, są naprawdę w modzie. Ludzie na siłę chcą się upiększać. Ostatnimi czasy rzadko kiedy spotykam w sieci zdjęcia, na których ktoś pojawiałby się bez retuszu. Ludzie nie lubią zmarszczek, naczynek, nadwagi. Wszyscy chcą być idealni i piękni. Niektórzy, jakby mogli, nie wychodziliby bez Photohopa na ulicę.

Los tak chciał albo programiści, ale filtry pojawiają się już w smarfonach.

Dostęp do pokazywania się w jak najlepszym świetle, bez dbania o siebie i interwencji chirurga plastycznego jest coraz łatwiejszy. Kiedyś trzeba była przynajmniej umieć obrabiać zdjęcia w jakieś graficznej aplikacji: choćby Gimp, czy Photoshop. Teraz wystarczy oddać nerkę, kupić sobie nowego iPhone-a i można zostać gwiazdą Instagrama.

Afera z użyciem filtrów przez Apple nazywa się już “beauty gate”.

Użytkownicy iPhone XS informują, jako zdjęcia zrobione nowym modelem smartfonu od Apple wyglądają zupełnie inaczej, niż poprzednie. Według nich nie jest jakość aparatu, jak można by było sądzić. Podobno, to kwestia właśnie nałożonego filtru. Skóra na zrobionym zdjęciu wygląda, jakoby była wygładzona. Najgorsze jest to, że w sieci pojawia się wiele informacji, jakoby filtr nie było możliwy do wyłączenia. Pierwsi userzy zauważyli, że coś ze zdjęciami jest nie tak. Informowali, że wyglądają nienaturalnie i mniej widoczne są cienie.

Sprawa wygląda tak, że kliencie zaczęli oskarżać Apple o stosowanie filtrów w celu podniesienia jakości aparatu.

W sumie coś w tym może być, ale nie musi. Znam takie filtry aż za dobrze, ponieważ są to funkcjonalność bardzo modne i stosowane na szeroką skalę w smartfonach z system Google Android. Firmami, które szczególnie znane są, z takich praktyk są choćby Huawei czy Xiaomi. Przykro jest słyszeć, że Apple także może dołączyć do listy firm, które podrasowują jakość fotografii w odrobinę nieuczciwy sposób. Jak dla mnie, byłoby to strasznie krętackie.

apple, iphone

Użytkownicy przeprowadzili jednak test iPhone XS i iPhoneX.

Są to przecież smartfony, między którymi jest niewielka przepaść technologiczna. Właśnie dlatego nadawały się do testu. Zdjęcia wykonane były w tych samych warunkach oświetleniowych, dlatego nikt nie mógł zarzucić, że ulepszenia fotografii związane są z lepszym światłem. Okazało się jednak, że różnice między fotografiami wykonanymi tymi telefonami były olbrzymie. Nawet nikt się nie spodziewał, że Apple tak pojechało po bandzie.

W przypadku iPhone XS zdjęcie było mniej naturalne i bardziej, jakby było po retuszu.

Twarz na fotografii zrobionej iPhone XS mniej się świeciła. Tło także było inne. W iPhone XS było wyjątkowo ładnie zachowane. W starszym modelu było lekko przepalone. Oczywiście, z uwagi na technologiczną różnicę zdjęcie wykonane iPhone XS będzie dokładniejsze. Zobaczymy na nim otwarte pory, pękające naczynka, zanieczyszczenia, zmarszczki. Chcemy, czy nie, lepszy obiektyw, oznacza więcej detali. Jednakże, mimo to zarzuty o ulepszanie mają prawo się pojawić.

Wszystko tak naprawdę przez funkcjonalność Smart HDR.

Sprawia ona, że zmienia sposób, w jaki działa aparat iPhone’a XS. Postaram się przybliżyć ten temat osobom, które nie bardzo wiedzą, co się, z czym je. Tegoroczne modele od Apple przy każdym zdjęciu rejestrują serię klatek wykonanych na różnych ekspozycjach. Te dopiero są łączone w jedno finalne zdjęcie. Do tego dochodzą nowoczesne algorytmy przetwarzania obrazu. Działają one tak, że wybierają z poszczególnych zdjęć najlepsze elementy z cieni i ze świateł, a do tego pozbywają się, szumów z fotografii, posiłkując się danymi z wielu klatek. Na sam koniec, fotografia jest fotografią o poszerzonym zakresie tonalnym, czyli po prostu HDR.

Jest to jakieś wytłumaczenie i na prawdę można w nie uwierzyć.

Funkcja SHDR naprawdę mogła zmienić jakość wykonywanych zdjęć. Na zdjęciach może być widać skórę, jakby była po dobrym retuszu. Wygląda to, jak efekt trochę mniej zmęczonej skóry. Można zauważyć, że cienie są mniej głębokie i zawierają więcej szczegółów. Nie jest to, jak widać upiększanie naszej aparycji, ale mimo wszystko zastanawia mnie, czy stosowanie SHDR jest w porządku. Może nie są to filtry takie, jakie znaliśmy do tej pory. Jednakże trudno mi powiedzieć, że zdjęcia wykonane iPhonem XS są naturalne. Jakieś upiększenia zostały zastosowane. Może nie w takiej formie, jak do tej pory znamy, ale jednak.

Żyjemy w takich czasach, że wszystko upiększamy.

Dlatego może okazać się, że cała ta afera o filtrowanie zdjęć jest totalnie niepotrzebna. Owszem, fajnie jest wiedzieć, czy firma stosuje jakieś ulepszenia, czy nie, ale chyba nie warto tematu zbyt rozdmuchiwać. Znaczy, nie żeby o tym nie informować. Po prostu decyzja o tym, czy chcemy wysyłać do sieci ulepszone fotki, czy nie, musi należeć do nas. Jeżeli zależy nam na zdjęciach po portale społecznościowe, kupujemy smartfon do tego stworzony. Jeżeli chcemy naturalności — szukamy firmę, która takowy sprzęt posiada. Rynek jest olbrzymi. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.